BURNS POZOSTAŁ MISTRZEM

Redakcja, Informacja własna

2013-05-12

Ricky Burns (36-2, 11 KO) udanie zadebiutował pod banderą nowego promotora. Co prawda mistrz świata wagi lekkiej według federacji WBO przeżywał naprawdę ciężkie chwile, jednak zwyciężył przez TKO Jose A Gonzaleza (22-1, 17 KO).

W pierwszych minutach obrońca tytułu polował na prawy krzyżowy, bity tak trochę z góry, próbując złapać przeciwnika gdy ten obniżał pozycję. Challenger z aktywnej defensywy uderzał jak na Portorykańczyka przystało ciosami na korpus, ale już w trzeciej rundzie do swojego arsenału dodał długi lewy prosty, wykorzystując lepsze warunki fizyczne. Reprezentant gospodarzy po przerwie i wskazówkach w narożniku powrócił do gry w czwartej odsłonie, przedostawał się do półdystansu, a tam radził sobie już znacznie lepiej.

Przez dwie i pół minuty piątego starcia Burns nacierał i choć większość ciosów przestrzeliwał, to inicjatywa należała do niego. Gonzalez jednak świetnie finiszował, kiedy złapał mistrza przy linach i nagle zasypał swoimi sierpami. Sytuacja w ringu się nie zmieniała. Ricky atakował, zadawał dużo więcej uderzeń, tylko że większość z nich pruła powietrze. Pretendent natomiast świetnym balansem, po przepuszczeniu ataku odpowiadał pojedynczymi, lecz skutecznymi kontrami. I właśnie taki prawy krzyżowy po odchyleniu zranił championa w rundzie siódmej. Gonzalez przeprowadził prawdziwy szturm przez ponad minutę, lecz jedyne co osiągnął, to podbite lewe oko rywala.

Dzielny Szkot, jak na twardziela przystało, powrócił w dobrym stylu w ósmym starciu, natomiast podmęczony poprzednim atakiem Jose odpoczywał w tym okresie potyczki. Podobnie było w rundzie dziewiątej. Wydawało się, że to jedynie krótki kryzys kondycyjny, ale kiedy zabrzmiał gong na rundę dziesiątą, pretendent pozostał w narożniku. Tak oto Burns już po raz trzeci obronił prymat w dywizji lekkiej.