AJETOVIĆ ZDEKLASOWAŁ OPALACHA W POJEDYNKU PACYFISTÓW

Redakcja, Informacja własna

2013-05-11

Przemysław Opalach (12-2, 11 KO) obawiał się pojedynku z Geardem Ajetoviciem (23-8-1, 11 KO). Niesłusznie. Serb był bokserem o klasę lepszym, ale wyszedł do ringu z zamiarem nie robienia swojemu rywalowi najmniejszej krzywdy. Po dwunastu jednostronnych rundach Ajetović wygrał jednogłośnie na punkty (117-111, 118-110, 119-108) i zdobył wakujący pas IBF International w wadze super średniej

Od pierwszych sekund Ajetović był aktywniejszym pięściarzem. Opalach starał się trzymać rywala na dystans, ale widać było, że gubi się w obronie i brak mu obycia w walkach z tak doświadczonymi zawodnikami. O wyniku drugiej rundy zadecydowała seria podbródkowych Ajetovicia. Zdenerwowany Opalach kończył to starcie z rozbitym nosem.

Czwarta odsłona to już popis Serba, który coraz bardziej rozbijał Opalacha. Pobudzony słowami trenerów i dopingiem publiczności Przemek odważnie zaatakował w piątej rundzie, ale jego zryw został przerwany, kiedy przyjął pierwszy mocny cios z kontry. Polak obudził się jeszcze w końcówce, ale prawdopodobnie miało to miejsce tylko dlatego, że pewny swego Serb postanowił trochę odpocząć.

Z rundy na rundę Opalach miał coraz mniej sił i odwagi do walki. Dziewiąte starcie Opalach przetrwał tylko dlatego, że Ajetović bardzo nie chciał go nokautować. Komentujący tę walkę dla Polsatu Sport Przemek Saleta i Andrzej Kostyra śmiali się, że mamy do czynienia z pojedynkiem dwóch pacyfistów oraz że potyczkę należy pokazać wszystkim tym, którzy uważają boks za brutalny sport.

Do kuriozalnej sytuacji doszło w dziesiątej odsłonie, kiedy Serb ciężko naruszył Opalacha, a zamroczony Polak oparł się o liny. Sędzia Leszek Jankowiak był gotowy przerwać walkę, ale Ajetović oszczędził przeciwnika i postanowił dać mu czas na dojście do siebie. Polak "pływał" aż do samego gongu, ale Geard nie był dziś w nastroju do zaliczenia nokautu...

Pomimo ogromnej przewagi Ajetović nie skończył Opalacha, a Saleta nie bał się nazwać rzeczy po imieniu - jego zdaniem walka była ustawiona i tylko dlatego Polak dotrwał do samego końca. A jeśli chodzi o przegranego - rzeczywiście miał za co dziękować rywalowi po ostatnim gongu.