Wielki Juan Manuel Marquez (55-6-1, 40 KO) powróci między liny 14 września na gali w Las Vegas. Jego przeciwnikiem będzie nieustępliwy Timothy Bradley (30-0, 12 KO). Stawką wielkiego starcia będzie pas WBO wagi półśredniej.
"Dinamita" dostał lukratywną ofertę piątego spotkania z Mannym Pacquiao (54-5-2, 38 KO), jednak jego zdaniem nie ma już nic do udowodnienia swojemu odwiecznemu rywalowi.
- Każdy ma swoją opinię. Nie wiem, dlaczego Bradley nie chciał z nim walczyć. Nie znam jego sytuacji. Ja walczyłem z Pacquiao czterokrotnie i praktycznie każdą z potyczek wygrałem. W pierwszej mieliśmy remis, w drugiej niejednogłośną decyzję, a za trzecim razem wygraną przyznano jemu, jednak nikt nie miał wątpliwości co do tego, że byłem lepszy. W czwartym spotkaniu nie pozostawiłem złudzeń - powiedział Marquez.
Meksykanin nie dał się skusić wysoką kwotą, ponieważ honor i szacunek kibiców jest dla niego ważniejszy.
- Honor jest dla mnie ważniejszy. Mój honor i honor moich ludzi jest na pierwszym miejscu. Ta wygrana dużo dla mnie znaczy i będę o niej pamiętał do końca życia. Pieniądze nie są najważniejsze - twierdzi Marquez.