NIEZŁOMNA WIARA HARRISONA

Redakcja, BBC

2013-04-25

Ile już razy kibice i eksperci całkowicie skreślali szanse Audleya Harrisona (31-6, 23 KO) i wysyłali go na emeryturę? Przynajmniej kilka razy, lecz on za każdym razem powracał, wygrywał kilka walk i jego nadzieje odradzały się... przynajmniej do następnej porażki. W sobotę stanie naprzeciw słynącego z nokautującego ciosu Deontaya Wildera (27-0, 27 KO) i na pewno faworytem nie będzie. Ale nadzieja umiera ostatnia.

- Cały czas żyję swoimi marzeniami, a te się nie zmieniają. Mam zamiar zostać jeszcze mistrzem świata wagi ciężkiej - po raz kolejny zapowiada mistrz olimpijski sprzed trzynastu lat.

POGROMCY POLAKÓW: AUDLEY HARRISON >>>

- Kilka razy byłem już blisko, jednak polegałem w najważniejszych momentach. Za każdym razem natomiast dawałem radę się podnieść. Po wygraniu turnieju Prizefighter wiedziałem doskonale, że jeszcze swoją szansę dostanę. Zasłużyłem na nią. Zależało mi na spotkaniu z kimś z pierwszej dziesiątki i muszę przyznać, iż lepszej okazji na powrót na szczyt nie mogłem dostać. Wszak ludzie kreują Wildera na przyszła gwiazdę. W wieku 41. lat jestem już kompletnym pięściarzem i czuję się gotowy na naszą konfrontację - zapowiada Harrison.