SZPILKA: WIDZIAŁEM, ŻE ON NIE CHCE SIĘ JUŻ BIĆ

Redakcja, Przegląd Sportowy

2013-04-22

- Wiele razy w czasach amatorskich było tak, że biłem się ze złamaną ręką, a i tak wygrywałem - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Artur Szpilka (14-0, 11 KO), który jeszcze dobrze się nie rozgrzał a już wygrał sobotni pojedynek z Tarasem Bidenko (28-6, 12 KO).

Taras Bidenko tłumaczył się panu z przerwania walki?
Artur Szpilka:
Mówił, że bolała go noga, że chętnie stanie do rewanżu, ale odpowiedziałem "chłopaku, daj spokój". Przyjechało dużo kibiców, chcieli zobaczyć fajną walkę. Ja naprawdę nastawiałem się na trudny pojedynek. Bidenko to nie jest leszcz, aczkolwiek od pierwszej rundy wiedziałem, że w każdej chwili walki mogę zakończyć walkę. Wystarczyło dynamicznie wyprowadzić lewy prosty.

Bardzo jest pan rozczarowany?
Artur Szpilka:
Bardzo. Czasami tak jest. Nastawiamy się na trudną walkę, a wychodzi łatwizna. Jeśli byłaby taka konieczność, to ja walczyłbym choćby jedną ręką. Wiele razy w czasach amatorskich było tak, że biłem się ze złamaną ręką, a i tak wygrywałem. Bidenko przyjął lewy sierpowy na głowę. Był to lekki cios, a mimo to widziałem po jego oczach, że nie chce się już bić. W każdej chwili mogłem zrobić zwód, wyprowadzić szybki cios i byłoby po walce.

Szkoda przygotowań?
Artur Szpilka:
Ich nigdy nie jest szkoda. Robię sobie tydzień przerwy, a w poniedziałek porozmawiam z menedżerami. Mam walczyć w czerwcu w Bydgoszczy, ale pytanie z kim. Jeżeli okaże się, że w sierpniu mam stoczyć rewanż z Mikiem Mollo, to najbliższy rywal pewnie będzie taki sobie. Nie dam rady przygotować się na sto procent do dwóch ciężkich walk w tak krótkim okresie.

Przy ringu pańską walkę obserwował Krzysztof Zimnoch. Emocje wokół waszego starcia nie stygną.
Artur Szpilka:
Za dużo zostało powiedziane przez nas obu, więc to musi się zakończyć walką i się zakończy. Życzę mu, by w maju nie przegrał z Oliverem McCallem. Nie lekceważmy go jednak, bo to duże nazwisko. Amerykanin ma "bombę", ale to nie Bernard Hopkins, który trzyma się diety, nie pije. Trzy lata temu na konferencji prasowej w Miami sam byłem świadkiem, jak McCall wpieprzył dwanaście hamburgerów.