BIDENKO: NIE CHCIAŁEM BYĆ STOJĄCYM CELEM

Redakcja, Przegląd Sportowy

2013-04-21

Po walce Artur Szpilka (14-0, 11 KO) zarzucił Tarasowi Bidence (28-6, 12 KO), że ten zbyt łatwo poddał się po odniesieniu kontuzji prawego kolana. Wygląda jednak na to, że uraz 33-letniego Ukraińca rzeczywiście jest poważny. W rozmowie z "PS" Bidenko zarzekał się, że nie był w stanie kontynuować pojedynku.

- Problemy z prawym kolanem miałem już wcześniej. Podczas przygotowań do walki ze Szpilką nie było problemu. Normalnie trenowałem, nic nie bolało i czułem się bardzo dobrze. Kolano znowu zabolało mnie na czwartkowym treningu otwartym. Wielkiego bólu jednak nie było. Myślałem więc, że to nic takiego i podczas walki będę mógł się normalnie ruszać. Kiedy w ringu poczułem ból, zorientowałem się jednak, że nie dam rady walczyć dalej. Nie było sensu kontynuować pojedynku, bo stałbym się dla Szpilki jedynie stojącym celem. Dlatego walka musiała zostać przerwana. Lekarz próbował "zamrozić" to kolano. Trochę pomogło, ale uświadomiłem sobie, że nie dam rady normalnie boksować - powiedział nam Bidenko opuszczając rzeszowską halę Podpromie.

Mieszkający w Hamburgu Ukrainiec zapewnia, że chętnie zmierzy się ze Szpilką jeszcze raz. Szanse na to, że promotorzy polskiego boksera ponownie zaproponują mu pojedynek, można jednak uważać za nikłe.

- W pierwszej rundzie zacząłem spokojnie. Słabo znałem rywala i na początku chciałem się przekonać, jakim jest bokserem. Cóż, takie rzeczy się zdarzają. Po wyleczeniu kontuzji chciałbym przygotować się do tej walki jeszcze raz i stoczyć z Arturem rewanż. Mam dużą nadzieję, że do niego dojdzie. Dzisiaj gratuluję Arturowi zwycięstwa i życzę mu powodzenia - zakończył Bidenko.

Po walce Bidenko musiał udać się do szpitala. Organizatorzy gali najprawdopodobniej chcą lekarskiego potwierdzenia, że ukraiński pięściarz nie symulował kontuzji.