SZPILKA: JAK TYLKO TRAFIĘ GO MOCNO, TO WRACAM DO SWOJEJ NATURY

Redakcja, eurosport.onet.pl

2013-04-20

- To ma być spokojna i rozważna walka, ale jak tylko trafię go mocno, to wracam do swojej natury. Nie nastawiam się jednak rzeczywiście na nokaut. Wyjdę na ring, by ładnie boksować - zapowiada w rozmowie z Eurosport.Onet.pl Artur Szpilka (13-0, 10 KO), polski pięściarz wagi ciężkiej z grupy Ulrich KnockOut Promotions, przed sobotnią walką z Tarasem Bidenką (28-5, 12 KO) na gali Wojak Boxing Night w Rzeszowie.

- Walką z Tarasem Bidenką wskakuje pan chyba na nieco wyższą półkę, jeżeli chodzi o wagę ciężką?
Zgadza się. Rywale jest już naprawdę z wysokiej półki. Zobaczymy, czy i mi się uda wskoczyć tak wysoko. Wydaje mi się jednak, że powinienem.

- To rywal, który potrafi zaskakiwać, a do tego ma bardzo mocne uderzenie. Pan zaś nie nastawia się już na nokaut, jak to miało miejsce w wielu wcześniejszych starciach. To znaczy, że możemy się spodziewać po panu czegoś zupełnie innego, czyli spokojnego i rozważnego boksu?
Dokładnie tak. Chciałbym, żeby to starcie właśnie tak wyglądało. To ma być spokojna walka, ale jak tylko trafię go mocno, to wracam do swojej natury. Nie nastawiam się jednak rzeczywiście na nokaut. Wyjdę na ring, by ładnie boksować. Na pewno kibice zobaczą wiele serii z mojej strony, które będę się starał wykonać jak najlepiej.

- Rozpoczął pan niedawno współpracę z psychologiem. To oznacza nowy etap w sportowym życiu Artura Szpilki? Trener Fiodor Łapin mówi, że w końcu dojrzał pan do wielu rzeczy.
Mam nadzieję, że to wszystko wyjdzie mi tylko na dobre. To po pierwsze. Wcześniej wielokrotnie śmiałem się z tego, kiedy padały propozycje współpracy z psychologiem, ale teraz jestem zdania, że to jeden z ważnych elementów sportu. Człowiek cały czas dojrzewa i cały czas się uczy. Dlatego zdecydowałem się na ten krok. To moim zdaniem była dobra decyzja. Miałem już kilka spotkań i wydaje mi się, że po tych kilku godzinach pracy już coś zmieniło się w mojej psychice.

- To znaczy, że kibice stracą tego szalonego i zwariowanego Artura Szpilkę, który rzucał się na rywala i niemiłosiernie zasypywał go ciosami?
Teraz też będę to robił, tyle tylko, że z głową. A na pewno kibice nie stracą tego Szpilki, którego dobrze znają. To wszystko, co się teraz dzieje wokół mnie, to jest dla mojego dobra. Jeżeli jednak zobaczę, że ta współpraca mi nie pasuje, bo rzeczywiście powinienem wychodzić na ring naładowany energią, to na pewno odpuszczę sobie psychologa.

- Po wielu miesiącach przerwy w końcu zobaczą pana kibice w Polsce.
I bardzo się z tego cieszę, bo wielu moich przyjaciół, którzy mieli zakaz wyjazdu z kraju, nie mogli być na moich walkach poza granicami Polski. W Rzeszowie na pewno będzie spora grupa.

- Zmieńmy może nieco temat. Patrzy pan trochę z zazdrością na Andrzeja Wawrzyka, który otrzymał szansę walki o pas mistrza wagi ciężkiej?

Broń Boże. Nigdy niczego mu nie zazdrościłem, bo jesteśmy przyjaciółmi. To jeden z czołowych "guysów" w naszej drużynie. Jest dla nas jak brat i na pewno będziemy mu bardzo mocno kibicować. Daj Boże, by zdobył to mistrzostwo świata. Kiedyś wprawdzie obiecałem wszystkim, że będę pierwszym polskim mistrzem świata wagi ciężkiej, ale gdybym był drugim, to nie będzie to miało dla mnie żadnego znaczenia. Ważne, żeby być tym mistrzem świata.

Rozmawiał Tomasz Kalemba