MICHALCZEWSKI: POLACY TO MIĘSO ARMATNIE

Redakcja, Polska The Times

2013-04-17

W wywiadzie dla "Polska The Times" były mistrz świata dwóch kategorii wagowych, znajdujący się na bokserskiej emeryturze Dariusz Michalczewski (48-2, 38 KO), w ostrych słowach opisał sytuację panującą w polskim pięściarstwie.

Blisko 45-letni "Tiger", który ostatnią walkę stoczył w lutym 2005 roku, ocenia rodaków jako "mięso armatnie", przy okazji krytykuje pozaringową postawę Artura Szpilki (13-0, 10 KO) i twierdzi, że swojego następcy może nie zobaczyć jeszcze bardzo długo.

Kiedy doczekamy się drugiego Darka Michalczewskiego?
- Myślę, że to będzie długo trwało.

To znaczy, że nie da się powtórzyć Pańskich dokonań?
- Osobiście bardzo bym chciał, żeby to ktoś powtórzył. Wiem jednak po sobie, ile pracy trzeba włożyć, żeby przyszły sukcesy. W swojej karierze byłem człowiekiem bardzo ambitnym i pracowitym. Miałem talent, ale też musiałem szukać ludzi wokół siebie, żeby to wszystko ze sobą zatrybiło. Aby rywalizować na odpowiednim poziomie, trzeba stworzyć zespół i samemu też być cwaniakiem, nie tylko w ringu, ale też poza nim. Wiem też, że w pewnym stopniu nie doceniałem tego wszystkiego. Teraz jednak, gdy obserwuję młodych chłopaków, którzy stale napotykają na swojej drodze przeszkody, to coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że dokonałem niebagatelnej rzeczy.

Widzi Pan kogoś w Polsce, kto mógłby się pokusić na ringu o sukces podobnego formatu?
- Naprawdę nie jest łatwo kogoś takiego wskazać. Mamy Mateusza Masternaka, który jest naszą nadzieją. Poza tym są też młodzi chłopcy, których albo się blokuje, albo nie puszcza ich na głęboką wodę. Wspomnieć też trzeba o Krzysztofie "Diablo" Włodarczyku, który jest mistrzem świata, a jak wiadomo, mistrza się nie krytykuje, bo na ten tytuł trzeba sobie zapracować. Prawda jest jednak taka, że u nas cieszymy się z pięknych porażek.

A co Pan myśli o Arturze Szpilce?
- Dla nas to jest wschodząca gwiazda, ale tak naprawdę jeszcze nic nie osiągnął. "Szpila" dużo krzyczy, jednak show, które robi, nie może przewyższać jego umiejętności sportowych, bo wtedy jest to kicz. Nie można przecież srać sobie we własne gniazdo. Tym wszystkim powinien zainteresować się jego menedżer. Szpilka musi pamiętać o tym, że ring to nie wszystko. Kto będzie chciał się z nim reklamować, jak tak będzie postępował? Chyba tylko wytwórnia piwa. Ludzie, którzy znajdują się wokół niego, powinni go trochę ostudzić.

Jak na dziś ocenia Pan stan polskiego boksu zawodowego?
- Cóż, mamy Krzysztofa Włodarczyka, który jest mistrzem. Poza tym, można powiedzieć, że nasi bokserzy, choć nie wszyscy oczywiście, to jest mięso armatnie. Prawdę mówiąc, w tym momencie jest źle, a w boksie amatorskim wręcz tragicznie. To wszystko trzeba naprostować. Należy jednak też dodać, że jeżeli nie będziemy mieli boksu amatorskiego na odpowiednim poziomie, to nie będziemy też odnosili sukcesów na zawodowych ringach. Takie są realia.