CHINY: DRUGIE POWSTANIE BOKSERÓW

Janusz Pindera , Rzeczpospolita

2013-04-12

Stawiany jest już w jednym rzędzie chińskich sportowych ikon wraz z koszykarzem Yao Mingiem, płotkarzem Liu Xiangiem, czy tenisistką Li Na. Bob Arum, król bokserskich promotorów, który podpisał z 32-letnim Zou Shimingiem (1-0) zawodowy kontrakt, wychwala go na każdym kroku i obiecuje złote góry. Chińczyk to jego as z rękawa. Wszystko wskazuje, że otworzy mu drogę na chiński rynek, którego bokserski potencjał jest jeszcze niezbadany. Don King, z którym Arum rywalizuje od czterdziestu lat, też myślał o podboju Chin, ale nie ma z kim tego zrobić. Jego ostatni mistrz świata, Tavoris Cloud przegrał ostatnio z Bernardem Hopkinsem.

Arum, kiedyś adwokat Johna F. Kennedy'ego, podpisując kontrakt z Zou Shimingiem powiedział, że to początek nowej ery w boksie. Jego zdaniem za Zou pójdą inni, będzie on inspiracją dla młodych Chińczyków. Tak jak Manny Pacquiao, który bierze za walkę po 30 mln dolarów, dla Filipińczyków. 81-letni Arum, to spryciarz jakich mało. Jego firma Top Rank przegrywała ostatnio na rynku promotorskim z Golden Boy Oscara De la Hoi, więc zaskoczył konkurenta nieoczekiwanym ruchem. Zorganizował galę w Makau, pokazywaną przez telewizję HBO i w walce wieczoru pochwalił się chińskim bohaterem.

Biznes wygrywa

Czterorundowy pojedynek debiutującego na zawodowych ringach Zou Shiminga z 18-letnim, mało znanym Meksykaninem Eleazarem Valenzuelą poprzedzały walki mistrzów świata. Ale Arum zdawał sobie sobie sprawę, że to Zou jest najważniejszy, że to jego będą chcieli obejrzeć Chińczycy.Dlatego zapłacił mu 300 tysięcy dolarów za debiut i obiecał, że za kolejny pojedynek dostanie równe pół miliona. A to przecież dopiero początek chińskiej inwazji z Arumem i Zou w rolach głównych.

Promotor wierzy, że na wielkie walki Zou Shiminga nie będzie musiał długo czekać. Przywołuje przykład najlepszych Kubańczyków, którzy po ucieczce z „Gorącej Wyspy" szybko dostawali pojedynki o mistrzowskie pasy. – On ma niewiarygodne doświadczenie amatorskie. To pięściarz niezwykły, pierwszy chiński mistrz olimpijski w boksie, więc niezwykła będzie też jego droga do zawodowych tytułów – uważa Arum, z czym zgadza się słynny trener Freddie Roach, który teraz opiekuje się Chińczykiem. Jeśli więc obaj mówią, że Zou za rok zostanie mistrzem świata, nie można tych słów lekceważyć, tym bardziej, że w tej branży biznes najczęściej wygrywa ze sportem.

Tylko dla odważnych

Zou Shiming urodził się w Zunyi, w prowincji Guizhou (południowe Chiny). Rodzice początkowo o boksie nawet nie chcieli słyszeć, bali się o zdrowie syna. Trenował więc wu-shu, ale szybko poznano się na jego talencie i gdy miał 12 lat, był już w bokserskiej sali. Lista jego amatorskich sukcesów jest niesamowita. Zaczynał od srebrnego medalu na mistrzostwach świata w Bangkoku (2003), gdzie w finale przegrał z Rosjaninem Siergiejem Kazakowem. Rok później w Atenach zdobył pierwszy medal olimpijski dla chińskiego boksu (brązowy), w półfinale musiał uznać wyższość Kubańczyka Yana Bartelemy. Ale od tego czasu na najważniejszych imprezach już nie przegrywał.

Trzykrotnie został mistrzem świata (2005, 2007, 2011), dwukrotnie mistrzem olimpijskim (2008 – Pekin, 2012 – Londyn). Wszystkie medale wywalczył w kategorii papierowej (48 i 49 kg, teraz jako zawodowiec walczy w muszej i może ważyć więcej – prawie 51 kg).

– Boks to sport dla odważnych. Zdobyłem wszystko jako amator, teraz stawiam sobie ambitne cele na zawodowym ringu. Reguły są tu zupełnie inne, ale to dla mnie wyzwanie. Jestem przekonany, że potrafię się na tyle zmienić, by te cele osiągnąć. Najważniejsza będzie adaptacja do nowych reguł, fizyczne przygotowanie i rozłożenie sił w dłuższych pojedynkach. W boksie amatorskim są tylko trzy rundy, tu w walkach mistrzowskich 12. To ogromna różnica. Muszę bić mocniej, dużo więcej na korpus, nie tracąc przy tym szybkości, która jest moim największym atutem. Jestem szczęściarzem, że mam takiego trenera jak Freddie Roach. To on doprowadził Manny'ego Pacquiao do wielkich sukcesów. Myślę, że dzięki niemu i tym wszystkim, którzy są w jego zespole stanę się szybciej lepszym, zawodowym bokserem – twierdzi Zou

Te wypowiedzi też wiele mówią o chińskim mistrzu. Doskonale zdaje on sobie sprawę w jakiej grze uczestniczy i bardzo dobrze czuje się w nowej roli, w tym biznesowym zgiełku. Ma świadomość, że gra idzie o grube miliony. Dlatego opowiada, że jego idolem jest Muhammad Ali, którego jako dzieciak oglądał w czarno-białym telewizorze. To się podoba. A ponieważ ma piękną żonę Ying Ying, która zna angielski i jest jego tłumaczem, na pewno będzie mu na tej nowej drodze raźniej.

Zou Shiming jest pionierem, pierwszym chińskim pięściarzem, który podpisał zawodowy kontrakt, kto wie – może będzie pierwszym Chińczykiem, który zostanie zawodowym mistrzem świata. Mówi, że jego marzeniem jest rozwój zawodowego boksu w Chinach i chce, by boks kojarzono ze sportem dla odważnych, a nie krwawą rozrywką dla barbarzyńców. Można mu wierzyć, ale tak naprawdę otwiera rynek niezmierzonych możliwości, kuszący bogactwem jak żaden inny. Bez względu na to, czy zostanie mistrzem, wszyscy na tym skorzystają. Nie tylko Bob Arum.