ORTIZ: JEŚLI NIE FLOYD, MOŻE BYĆ BRADLEY

Leszek Dudek, Informacja własna

2013-04-12

Blisko 10 miesięcy temu Victor Ortiz (29-4-2, 22 KO) poddał się po dziewięciu rundach walki z Josesito Lopezem (30-5, 17 KO) i od tego czasu nie wychodził do ringu. Najperw "Vicious" bardzo długo leczył złamaną szczękę, w międzyczasie zwolnił cały swój team i zaczął rozglądać się za nowym szkoleniowcem, a od kilku tygodni występuje w XVI edycji "Tańca z gwiazdami".

Ostatnio Victor przypomniał sobie, że przede wszystkim jest bokserem i wspaniałomyślnie postanowił dać szansę rewanżu Floydowi Mayweatherowi (43-0, 26 KO), który jednak nie uznał za stosowne odpowiadać na zaczepki 26-letniego rodaka. W tej sytuacji Ortiz wyszukał sobie inną potencjalną ofiarę, a jest nią mistrz świata federacji WBO w wadze półśredniej - Timothy Bradley (30-0, 12 KO).

- Po długich przemyśleniach doszedłem do wniosku, że jeśli Floyd Mayweather nie chce ze mną walczyć, chętnie zmierzę się z moim człowiekiem Timem Bradleyem. Zróbmy to! - napisał Ortiz na Twitterze. Taki pojedynek nie będzie łatwy do zorganizowania, bo Victor wciąż jest związany z Golden Boy Promotions, a "Desert Storm" jest od pewnego czasu gwiazdą Top Rank.