GALA W TOKIO: YAMANAKA OBRONIŁ TYTUŁ, YAEGASHI I MIURA NOWYMI MISTRZAMI

Jakub Biluński, Informacja własna

2013-04-08

W walce wieczoru na gali w Tokio zobaczyliśmy mistrza WBC wagi koguciej, znakomitego Shinsuke Yamanakę (18-0-2, 13 KO) przeciwko Filipińczykowi Malcolmowi Tunacao (32-3-3, 20 KO), niepokonanemu od 2007 roku. Kibice spodziewali się wielkiej bitwy i ją dostali.

Challenger przez prawie dwanaście rund wściekle nacierał, lecz zdecydowanie za mało boksował  - liczył na ulokowanie potężnych bomb, a Yamanaka rozkrwawił jego twarz celnymi kombinacjami z obu rąk. W trzeciej rundzie Tunacao dwukrotnie padał po ciosach mistrza, by wstać i wrócić do walki. Dopiero w dwunastym starciu piękna kombinacja Shinsuke lewy prosty-prawy sierpowy-lewy prosty zakończyła pojedynek.

Niezwykle twardy i zawsze gotowy do wojny Akira Yaegashi (17-3, 9 KO) zdobył pas WBC wagi muszej, pokonując Toshiyukę Igarashiego (17-2-1, 10 KO). Walczący z odwrotnej pozycji, były już mistrz został od początku pojedynku zmuszony do odwrotu i lądował na deskach po ciosach challengera. Potem próbował odpowiadać, ale zrobił to zbyt późno. Yaegashi jak zwykle wdawał się w szalone wymiany, utrzymując przewagę i wygrywając na kartach wszystkich sędziów (115-110, 116-109, 117-108).

Przypomnijmy, że w 2010 roku Yaegashi pokonał przed czasem Pornsawana Porpramooka, zdobywając pas WBA wagi słomkowej. Stracił go po zaciętej walce z mistrzem WBC Kazuto Ioką (nieznaczna porażka na punkty). Przeprowadzka do kategorii muszej wyszła mu jak widać na dobre. Kto wie, może uda się doprowadzić do jego walki z Juanem Francisco Estradą lub Brianem Viloria? Z pewnością byłyby to świetne pojedynki.

Podczas tej samej gali tytuł stracił mistrz WBC wagi super piórkowej, Gamaliel Diaz (37-10-2, 19 KO). Zeszłoroczny pogromca Takahiro Ao został rozbity przez Takashiego Miurę (25-2-2, 19 KO). Japończyk nie marnował czasu i szybko zdominował Meksykanina, który całował matę ringu w trzeciej, szóstej, siódmej i dziewiątej rundzie. Czwarty nokdaun skłonił sędziego do przerwania walki. W ten sposób uważani za stosunkowo słabych mistrzów Igarashi i Diaz pożegnali się z pasami.