BRADLEY: TO PRZEZ ZBIJANIE WAGI

Ryan Burton, boxingscene.com

2013-04-02

Timothy Bradley (30-0, 12 KO) zawsze słynął z bardzo mocnej szczęki, tym większe zdziwienie wywoływały jego reakcje na bomby Rusłana Prowodnikowa (22-2, 15 KO), który za piekielnego punchera wcześniej nie uchodził, a swoimi ciosami przestawiał Amerykanina po całym ringu i kilka razy był o krok od wygranej przed czasem.

- Chciałem mu pokazać, kto rządzi i niestety okazało się, że to nie ja - przyznał zawstydzony "Desert Storm", który już w pierwszych dwóch odsłonach "pływał" i z najwyższym trudem przetrwał ciężkie chwile. - Rusłan Prowodnikow to nie byle kto. Trzeba mu to oddać, jest świetnym pięściarzem. Trenowałem bardzo ciężko. Potraktowałem go bardzo poważnie i cieszę się, że to zrobiłem. Jest bardzo twardy, chciałem go zastopować, nie będę wam mydlił oczu. Chciałem z nim skończyć, ale to on mnie zranił.

- Z jakiegoś powodu chciałem się z nim bić, przejąć kontrolę. Sądziłem, że może uda mi się zabrać go na głęboką wodę i tam zatopić. Myślałem, że go zamęczę, ale nie mogłem bardziej się pomylić - dodaje Bradley, który za gorszą odporność na ciosy wini zbijanie wagi. - Wydaje mi się, że nie mogłem przyjmować tych mocnych ciosów ze względu na wagę. Po walce z Pacquiao roztyłem się do 185 funtów i na dwa tygodnie przed występem wciąż miałem 20 funtów nadwagi. Jeszcze nigdy nie byłem tak ciężki. W dniu walki ważyłem 160 funtów, a zwykle trzymam jakieś 150 funtów.