BUNCE O PRZYSZŁOŚCI HAYE'A I FURY'EGO

Redakcja, espn.co.uk

2013-03-26

Legendarny brytyjski ekspert Steve Bunce często wzbudza kontrowersje swoimi opiniami, ale nie można mu zarzucić braku wiedzy i wyczucia. Zdarza mu się ''przestrzelić'', jednak zawsze warto wysłuchać tego, co ma do powiedzenia. Dzisiaj Bunce wyraził swoje zdanie na temat największych obecnie nazwisk w wadze ciężkiej na Wyspach - Davida Haye'a (26-2, 24 KO) i Tysona Fury'ego (20-0, 14 KO).

- David Haye zdał sobie sprawę, że być może będzie musiał zdobyć pozycję obowiązkowego pretendenta, by otrzymać walkę z którymś z braci Kliczko. Myślę, że intryga Haye'a jest już dokładnie zaplanowana... Zapominamy, jak wielkim bokserem jest Haye. On trenuje tak ciężko jak nikt inny, robi to w różnych częściach świata. Chce, żeby ludzie zapomnieli o tym i kreuje ten wizerunek playboya jeżdżącego szpanerskimi samochodami. To bzdura. Ten gość jest jednym z najlepiej przygotowanych zawodników na świecie. To perfekcjonista - pisze Bunce. Znacznie mocniej wyraża się przy tym o Furym.

- Tyson Fury tworzy dla siebie specjalną niszę w Stanach Zjednoczonych. Może jestem szalony, lecz wierzę, że brakuje mu jednego zwycięstwa do stania się czwartym największym nazwiskiem w światowym boksie - za Mayweatherem, Pacquiao i Bronerem. Kluczową sprawą jest tutaj fakt, że Fury to zawodnik wagi ciężkiej. Ma poparcie podobne do tego, jakie miał Gerry Cooney i sprytnie kreuje image ''ostatniego prawdziwego wojownika''. Zresztą on rzeczywiście jest old-schoolowcem. To już nie są żarty - twierdzi ''Buncey''. Chciałoby się powiedzieć, że po prostu chwali Wyspiarzy, choć trzeba pamiętać, że Fury krytykował ostatnio Bunce'a.