FONFARA: 'ZWYCIĘSTWO Z JOHNSONEM BYŁO ODRODZENIEM

Cezary Kolasa, Opracowanie własne

2013-03-24

16 sierpnia na stadionie bejsbolowym w Chicago mistrz świata federacji IBO kategorii półciężkiej, Andrzej Fonfara (23-2, 13 KO) ponownie wyjdzie do ringu. Przedstawiamy rozmowę z sympatycznym polskim pięściarzem mieszkającym na stałe w "Wietrznym Mieście", który krok po kroku wdrapuje się do czołówki swojego limitu wagowego. Wywiad z Andrzejem to trzeci odcinek cyklu wywiadów pod nazwą "Niedziela w ringu", ukazującego się co tydzień na naszym portalu. Zapraszamy do lektury.

Przeszedłeś niedawno operację prawej ręki, która zakończyła się dla ciebie pomyślnie. Teraz czas na rehabilitację. Ile czasu może potrwać?
Tak jak wspomniałem w jednym z wywiadów, rękę mam w opatrunku. Rozpoczynam rehabilitację, potrwa ona około trzech tygodni. Zauważam już poprawę. Jestem w dobrej myśli. 

Dosłownie tydzień po odwołaniu Twojego pojedynku z Poulardem dowiedzieliśmy się, że 16 sierpnia powrócisz do ringu w starciu... na stadionie. Na dodatek w mieście, w którym od dobrych kilku lat mieszkasz.
Trzeba się cieszyć z tej informacji. Jestem zadowolony, to jest świetna promocja Chicago, pierwsza taka walka w mieście od ponad pięćdziesięciu lat. Obiekt jest spory, dwanaście tysięcy kibiców będzie mogło obejrzeć gale na żywo.

Dochodzą informacje, że na tej samej gali wystąpi Artur Szpilka, który spróbuje po raz drugi pokonać Mike'a Mollo. Kto zatem w walce wieczoru?
Nie znam do końca szczegółów, natomiast na pewno obaj damy sporo emocji. Uważam jednak, że należy mi się pojedynek wieczoru, bo to jest aktualnie moje miasto, mam tu sporo kibiców. Artur przyjeżdża do Chicago, w którym mieszkam od lat. Ale to bez znaczenia. Przyciągniemy amerykańską Polonie, pokażemy fajny boks.

Dominic Pesoli z grupy współpromującej Twoją osobę – 8 Count Productions powiedział, że stawka walki może być większa niż tylko pas czempiona IBO.
Chciałbym zawalczyć o coś więcej. Nie chcę zatrzymać się na tym tytule, który aktualnie dzierżę. Moim celem jest mistrzostwo świata prestiżowej bokserskiej organizacji. Mój promotor i menadżer postarają się, aby była to walka na najwyższym poziomie. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

Mitchell, Johnson i Karpency - nazwiska Twoich ostatnich rywali. Kogo możemy spodziewać się na sierpień?
Ci trzej to świetni bokserzy, mający wielkie doświadczenie zdobyte na ringach zawodowych. Najbardziej wybitnym spośród tej trójki był Glen, którego pokonanie było dużym sukcesem. Serie większych pojedynków z lepszymi pięściarzami zacząłem potyczką z Byronem, potem Johnson. Karpency wlicza się do zawodników, którzy nie byli słabi. W swojej dotychczasowej karierze walczył z najlepszymi. Nie wiem jeszcze nic o rywalu, ale ważnym jest, ażeby był mocny, najlepiej ktoś z czołówki mojej wagi.

Zostańmy w temacie kategorii półciężkiej. Ostatnio wybrałeś się do nowojorskiej Barclays Center, aby obejrzeć pojedynek Bernarda Hopkinsa z Tavorisem Cloudem. "Kat" znowu stworzył historię.
Uważam, ze Cloud miał za dużo respektu dla Hopkinsa i nie pokazał się z takiej strony, z jakiej sam chciał. Pojedynek był moim zdaniem nudny, mizerny dla oka. Byłem tam, słyszałem kibiców, którzy krzyczeli, gwizdali i chcieli, żeby obaj pokazali coś więcej.

Z przekroju całego pojedynku i ostatnich występów Clouda można wnioskować, że jest w Twoim zasięgu.
Ja też tak sądzę. Zresztą już wspominałem, że mógłbym ich dwóch pokonać. Hopkins obnażył kilka braków Tavorisa, widać było luki. W dodatku słaby występ.

W hali pojawiłeś się w koszulce z napisem: "I Can beat both of them in one night". Zrobiło się ciekawie...
Kibice robili sobie ze mną zdjęcia, rozmawiałem z kilkoma osobistościami pięściarstwa. Zamieniłem kilka słów z Zabem Judahem, pogadałem z Jeanem Pascalem, który powiedział, że z Cloudem miałbym duże szanse na zwycięstwo. Wymieniliśmy kilka zdań. Nie jestem jeszcze tak popularny jak oni, czasami musiałem ludziom przypominać moje walki, ale dużo zapamiętało mnie z występów na ESPN. Popularność jest ważna. Promocja zawsze się przyda (śmiech).

Przed imprezą na Brooklynie Twój brat powiedział portalowi fightnews, że udajecie się tam, by poznać słabości Hopkinsa i Clouda, dodając przy tym, że jesteś gotowy na najlepszych.
Hopkins za wcześnie, natomiast jeżeli pokonałbym Clouda np. efektownie przed czasem, może by coś z tego wyszło. Natomiast problemem jest to, że Bernard ma sporo do stracenia, a ja nie mam nic. On ma 48 lat i dzierży tytuł czempiona. Taki był plan tego wyjazdu. Poznać słabości. Sama walka była nudna, obaj nie pokazali wszystkiego.

Po wygranej z Glenem Johnsonem apetyt coraz prężniej rośnie?
To zwycięstwo było w pewnym sensie odrodzeniem. Wcześniej wygrywałem ze słabszymi, przeplatałem dobre występy z gorszymi. Nagle wielkie nazwisko, duża gala. Dano mi szanse, którą chciałbym w pełni wykorzystać.

Pokonać byłego mistrza świata, walczącego z najlepszymi na kuli ziemskiej, nadal pozostającym groźnym (półtora roku wcześniej zastopował Allana Greena - przyp. red.) to nie lada sukces...
Ja jestem skromny (śmiech). Choć sama wygrana zmotywowała mnie. Glen to były czempion, sprawił wiele problemów, ale poradziłem sobie.

Przejdźmy do ostatniego występu. Karpency pokazał się z dobrej strony. Miałeś trudne chwile w tej walce, ale ostatecznie wygrałeś i zdobyłeś pas. Czy ciężka przeprawa była spowodowana tylko i wyłącznie kontuzją prawej ręki?
Karpency nie był słabym zawodnikiem. Bił się z czołówką. Walczył z Cleverlym i ten go nawet nie naruszył. Wracając to pojedynku. Cały czas kontrolowałem walkę. Na samym początku jednak wystrzeliłem cios, zaczęła mnie boleć prawa ręka i ból się wzmagał. Trudniej było zadawać uderzenia, kombinacje ciosów. Byłem bliski zwycięstwa przed czasem, nie wykorzystałem swojej szansy.

Sporo krytyki spadło na Ciebie po tym pojedynku. Wystosowaliście nawet informacje prasową do mediów, w której opisaliście całą sytuacje dotyczącą przerwania walki przez sędziego ringowego, dorzucając materiały video wraz z wypowiedziami. Z taśm wynika, że Karpency... nie chciał dalej walczyć.
To prawda. Nawet w narożniku trener i ojciec Tommy'ego zachęcali, motywowali go do wyjścia i boksowania na pełnych obrotach. Na materiałach video widać, że się poddał. Chciał, aby sędzia lub trener przerwali starcie.

Doznałeś zdenerwowania, gdy dowiedziałeś się, że żadna polska telewizja nie pokaże Twojej walki z Karpency'm? W końcu była to bitwa o mistrzostwo świata...
Nie byłem zdenerwowany, ale zdziwiony. Dużo kibiców pisało do mnie na portalach społecznościowych zadając pytanie, dlaczego nie można mnie obejrzeć w telewizji. Zwykłe zdziwienie. Sądzę, że moje kolejne występy o pas mistrzowski, z czołówką, będą już pokazane w polskiej telewizji.

Teraz, gdy w planach jest duża impreza, gdzie w rolach głównych masz być Ty i Szpilka, krajowe stacje na pewno skuszą się na transmisje. Gala odbędzie się w piątek. Od razu nasuwa się ESPN i seria Friday Night Fights.
Tak chyba będzie, wszystko na to wskazuje. Nie mogę jednak nic szczegółowo mówić, bo do starcia pozostało bardzo dużo czasu. Trwają rozmowy. Byłoby fajnie powrócić na ESPN.

Posiadasz mniej prestiżowy pas IBO, jednak droga do pojedynków z czempionami jest jak najbardziej otwarta. W tej chwili Szumenow dzierży tytuł WBA, jednak ostatni występ zanotował dziewięć miesięcy temu i nic nie słychać o następnym. Bardziej realna wydaje się potyczka z Brytyjczykiem Cleverlym o WBO.
Rozmowy z Nathanem już kiedyś były, wtedy poszło o sprawy finansowe, nie dogadaliśmy się. Zobaczymy. Usiądziemy wraz z moim teamem i uzgodnimy. Może być to unifikacja lub poszukamy kogoś z czołówki, nie posiadającego tytułu mistrzowskiego. Musi być silny rywal.

Który z aktualnych mistrzów oraz zawodników z czołówki najbardziej odpowiadałby Ci stylem?
Tych, których wymieniłeś. Cleverly i Szumenow byliby w porządku.

W takim momencie wchodzą w grę pieniądze. Na tym etapie kariery aspekt sportowy jest ważniejszy od honorarium?
Czy jest ważniejszy? Tak jak wspomniałeś, jestem już doświadczonym zawodnikiem, który krzyżował rękawice z kilkoma ciekawymi bokserami. Na pewno pieniądze są ważne, ale aspekt sportowy również. Oczywiście, jeśli dojdzie do tych interesujących walk z największą czołówką, będę chciał dostać poważną ofertę, adekwatną do poziomu sportowego.

W mediach coraz częściej pojawia się temat walk pomiędzy Polakami. Adamek z Włodarczykiem, Sosnowski z Adamkiem czy Masternak z "Diablo". Nie mógłbym Ciebie nie zapytać o ten wątek. Czy interesuje Cię pojedynek z Dariuszem Sękiem lub Pawłem Głażewskim?
Nie do końca jestem zainteresowany. Kiedyś Darek Sęk coś się odgrażał, że chce ze mną walczyć, ale taki pojedynek byłby bez sensu na tym etapie kariery. Chociaż jeżeli ktoś zaproponowałby dogodne warunki, dobrą ofertę, może by coś z tego wyszło. W tej chwili zapatruje się na starcia z czołówką wagi półciężkiej.

Dokładnie miesiąc temu w gdańskiej Ergo Arenie odbyła się gala Polsat Boxing Night. Świetnie wyprodukowana i rozreklamowana, mająca ciekawe nazwiska na karcie walk impreza była hitem na rynku pięściarskim w naszym kraju. Wystąpili tam wspomniani zawodnicy wagi półciężkiej - Sęk i Głażewski, ale wszystkich najbardziej interesowała walka Gołoty z Saletą. Wiem, że kibicowałeś Andrzejowi. Odczułeś smutek?
Czułem. W głębi serca wierzyłem, że Andrzej pokona Przemka i - powiem szczerze - zawiodłem się. Jeżeli ogląda się boksera od lat dziecięcych, z całego serca mu się kibicuje, to potem trudno się otrząsnąć. Nie do końca się tego spodziewałem. Początek Andrzej miał dobry, potem zabrakło kondycji. Saleta częściej trafiał, a ataki się wzmagały. Nie chodziło tu pewnie o aspekt kondycyjny - zwyczajnie Gołota nie ma już w sobie poweru, jaki posiadał jeszcze kilka lat temu. Było mi go bardzo szkoda.

Szkoleniowcem Andrzeja przez lata kariery był Sam Colonna, który przygotowywał go m.in. do mistrzowskich bojów z Byrdem, Ruizem czy Brewsterem. Teraz jest też Twoim trenerem. Rozmawiałeś z Samem o walce Gołoty?
Nie rozmawiałem o tym z Samem. Obaj przygotowujemy i wystawiamy z naszych klubów swoich zawodników do turnieju Golden Gloves. Zarówno ja, jak i on mamy pełno roboty. Zapewne był smutny, zna Andrzeja długo i było mu na pewno przykro.

Gołota czasem zjawia się na treningach, gdy szlifujesz formę do walk.
Od czasu do czasu, gdy Andrzej trenuje w gymie, przechodzimy do rozmowy i Andrzej udziela mi rad. To nie jest do końca pomoc ani współpraca. Co jakiś czas spotykamy się na sali i po prostu rozmawiamy. Andrzeja bardzo lubię, kibicowałem mu od dziecka. Mam do niego sentyment.

Jak zapatrujesz się na pomysł walki pomiędzy Tomkiem Adamkiem a Krzysztofem Włodarczykiem? Bliźniaczo podobny wątek jak związany z Tobą i potyczką z kimś z krajowego podwórka. Adamek ponoć nie jest zainteresowany. Nie chce walczyć z "Diablo".
Nie jestem za tym pojedynkiem. Wiesz... Tu nie chodzi może o aspekt sportowy, ale o fakt, że dla polskiego boksu to starcie jest niepotrzebne. Włodarczyk jest mistrzem, Adamek chce pewnie boksować jeszcze o tytuł. Po co taka walka? Powinni budować swoje kariery w inny sposób.

Pytanie ostatnie. Czy Legia zdobędzie mistrzostwo Polski w tym sezonie?
(Śmiech). Teraz już na pewno. W ubiegłym sezonie byliśmy bardzo blisko, ale udało się zdobyć tylko Puchar Polski. Jestem kibicem Legii i wierzę, że w tym sezonie będziemy cieszyć się z mistrzostwa, może nawet z podwójnej korony.