OLOUKUN DAŁ SIĘ WE ZNAKI GERBEROWI

Redakcja, Informacja własna

2013-03-23

Po niespodziewanej porażce w poprzednim występie na ring dzisiejszego wieczoru w Magdeburgu powrócił przed momentem Edmund Gerber (23-1, 14 KO). Zadania nie miał jednak łatwego, gdyż naprzeciw niego stanął doświadczony Gbenga Oloukun (18-9, 11 KO), dawny pogromca Lamona Brewstera.

Od początku obaj poszli na całość, bijąc mocnym lewym "dyszlem" i polując na nokautujący prawy sierp. Nigeryjczyk dodatkowo używał często prawego podbródka, w efekcie czego już w połowie drugiej rundy jeden i drugi obficie krwawili z nosa i rozcięć na twarzy.

Po ostrym początku w czwartym starciu tempo wyraźnie spadło. Trochę aktywniejszy pozostawał Kazach z niemieckim paszportem, zaś Oloukun liczył już praktycznie tylko na jedno, kończące uderzenie. Nieoczekiwanie powrócił po krótkim kryzysie w szóstym starciu, kiedy znów dobrze pracował lewym prostym. Kosztowało go to dużo zdrowia, więc przez pierwsze dwie minuty siódmej rundy nie robił prawie nic, lecz wówczas zahaczył Gerbera prawym sierpowym w okolice skroni, wyraźnie zamroczył i mocno finiszował. W ostatnich sekundach obaj byli już skrajnie zmęczeni, ale Nigeryjczyk zaakcentował wszystko podbródkowym i z niecierpliwością czekał na werdykt. A po ostatnim gongu sędziowie punktowali 77:76, 77:76 i 77:75 na korzyść Edmunda, co kibice skwitowali gwizdami, a Oloukun wściekał się na ringu i domagał się sprawiedliwości...