MARIUSZ WACH O POWROCIE NA RING I ZARZUTACH BRACI KLICZKO

Łukasz Furman, Nagranie własne

2013-03-23

- Piotrek jest moim kolegą, ale jako trener jest bezwzględny w swoich opiniach oraz dążeniu do celu - opowiada Mariusz Wach (27-1, 15 KO), który od teraz będzie prowadzony przez Piotra Wilczewskiego w swoim narożniku. Nasz niedawny pretendent do tytułu wszechwag powróci na ring w ostatni weekend kwietnia bądź na początku maja z nieznanym jeszcze rywalem, choć na brak ofert popularny "Wiking" nie narzeka. Polak odniósł się również do oskarżeń obozu braci Kliczko o stosowanie sztuczek z wyciągnięciem wyściółki z prawej rękawicy.

- Kto się chociaż trochę interesuje boksem, ten wie jakie są procedury. Ja tych rękawic nie kupuję w sklepie, nie przywożę z domu, tylko dostaję od organizatorów na minuty przed pojedynkiem. Od chwili kiedy delegat mi wręczy te rękawice, to przebywa potem z nami w pomieszczeniu i nie ma prawa spuścić ich z oczu. Dlatego to całe gadanie o wyciągnięciu czegoś... To co ja mam przed walką o mistrzostwo świata siedzieć w kiblu i wydłubywać gąbkę, by potem szybko igiełką wszystko pozszywać? Te pomówienia są absurdalne - denerwuje się Wach.

Polski pięściarz nie ukrywa jednak, że pierwsze dni po walce oraz ogłoszeniu informacji o dopingu były dla niego bardzo trudne.

- Te chwile były dla mnie naprawdę ciężkie. Praktycznie przez tydzień w ogóle nie spałem, tylko myślałem co ze mną dalej będzie. Uwierzcie mi, że tak twardy zawodnik jak ja, a naprawdę miałem dołek - dodał Mariusz, komentując na koniec również swoje relacje z promotorem Mariuszem Kołodziejem, z którym lekko poróżnił się po walce z Władimirem Kliczko. Zapraszamy do długiego i ciekawego wywiadu.