CZY PUSTYNNA BURZA ZMIECIE PROWODNIKOWA?

Wojciech Czuba, Informacja własna

2013-03-15

Już w tę sobotę na ringu w Home Deport Center w Carson w słonecznej Kalifornii wystąpi czempion WBO dywizji półśredniej, Timothy Bradley (29-0, 12 KO). Pretendentem, który stanie naprzeciwko groźnej "Pustynnej Burzy" i zapewne zrobi wszystko, aby ją zdetronizować, będzie Rosjanin Rusłan Prowodnikow (22-1, 15 KO). Oczywiście zdecydowanym faworytem jest 29-letni Amerykanin, ale jego rówieśnik z odległego Beryozowa, którego aktualnym trenerem jest słynny Freddie Roach, może pokusić się o niespodziankę i wysoko zawiesić poprzeczkę. Dla polskich kibiców miłą informacją jest fakt, że transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi Polsat Sport Extra, początek od godziny 3.00 w nocy.

Oczywiście wielu fanów boksu zawodowego wciąż nie może wybaczyć Bradleyowi jego ostatniego występu z czerwca zeszłego roku. Czarnoskóry właściciel pasa WBO został wówczas uznany przez sędziów za lepszego od Filipińczyka Manny’ego Pacquiao (54-5-2, 38 KO), co w całym sportowym świecie wywołało słuszną falę oburzenia. Utytułowany "Pac Man" był tamtej nocy w Las Vegas zawodnikiem lepszym, lecz mimo tego to Timothy powrócił do domu z pasem.

Pominąwszy tą wpadkę Bradley, który jako jeden z nielicznych nadal jest święcie przekonany o tym, że sprawiedliwie pokonał Manny’ego, to zawodnik z najwyższej półki list P4P. Na rozkładzie ma m.in. Brytyjczyka Juniora Wittera (41-6-2, 22 KO), któremu w 2008 odebrał mistrzowski pas WBC i to na jego terenie. Rok później dorzucił do kolekcji tytuł WBO należący do mocnego Kendalla Holta (28-6, 16 KO) i do 2009 obronił go dwukrotnie, odprawiając z kwitkiem tak mocnych rywali jak Nate Campbell (36-10-1, 26 KO) i niepokonany wówczas Lamont Peterson (31-1-1, 16 KO).

Kolejne sukcesy przyszły w 2011 roku, kiedy to Timothy najpierw w unifikacyjnym pojedynku zadał pierwszą porażkę w karierze mistrzowi WBC Devonowi Alexandrowi (24-1, 13 KO), a następnie spuścił łomot porozbijanemu już Kubańczykowi, wspaniałemu niegdyś Joelowi Casamayorowi (38-6-1, 22 KO). Tak oto "Pustynna Burza" stanęła w końcu naprzeciwko króla boksu zawodowego z Filipin. Jak zakończyło się to spotkanie, wspomniałem powyżej.

Podsumowując - Bradley to niebezpieczny pięściarz, którego szybkość i technika wprawiają w podziw ekspertów. Timothy wywiera ciągłą presję na przeciwniku, często atakuje z wysuniętą do przodu głową, a jego styl jest nieco brudny i szalenie niewygodny. Mimo przepięknej muskulatury (mięśnie brzucha jak u Mr Olimpia) i niezaprzeczalnej siły fizycznej, zawodnik z Palm Springs nie posiada nokautującego uderzenia. On raczej zasypuje setkami precyzyjnych ciosów swoją biedną ofiarę z mocą i impetem pustynnej burzy.

Ciekawe, jaki plan na tak wymagającego rywala przygotował dla swojego zawodnika nie mający ostatnio dobrej passy Freddie Roach? Dla Rosjanina Bradley to oczywiście najtrudniejszy test w życiu. Dotychczas z najbardziej znanych przeciwników Prowodnikowa, można chyba tylko wymienić byłego mistrza świata DeMarcusa Corleya (39-20-1, 23 KO). Rusłan wypunktował twardego "Chop Chopa" pod koniec 2011 roku. Swoją jedyną porażkę w karierze poniósł z rąk Amerykanina Mauricio Herrery (18-3, 7 KO) w styczniu tego samego roku. Ostatni raz walczył w czerwcu 2012, kiedy to znokautował w drugiej rundzie Meksykanina Jose Reynoso (16-4-1, 3 KO) i obronił pas WBO Inter-Continental dywizji junior półśredniej.

Na jego korzyść przemawiać będzie siła ciosu, odporność i ringowa agresja. Oglądając jego pojedynki nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ten gość uwielbia się bić. Dla tych, którzy chcą lepiej poznać jego efektowny styl i miłość do ciągłych wymian, polecam obejrzeć świetne pojedynki z Emanuelem Augustusem (38-34-6, 20 KO), (niech nie zmyli was rekord "Pijanego Mistrza", jednego z najbardziej widowiskowych bokserów ostatnich lat), a także z Ivanem Popocoa (15-2-1, 10 KO), czy jego ostatni popis ze wspomnianym już Jose Reynoso.

Reasumując, w sobotnią noc powinniśmy być świadkami niezłego widowiska, w którym skazywany na porażkę pretendent powinien napsuć mistrzowi sporo krwi. Podejrzewam, że jeżeli Prowodnikow nieoczekiwanie zwycięży, niewielu będzie po Bradleyu płakać…