KSB: MICHALCZEWSKI vs J. WILLIAMS

Jakub Biluński, Opracowanie własne

2013-03-10

Przez lata mówiło się o walce Dariusza Michalczewskiego z Royem Jonesem Juniorem. Temat organizacji i możliwego przebiegu tego pojedynku wciąż powraca w dyskusjach kibiców. Podobno w 2000 roku doradca Roya, Brad Jacobs spotkał się z Kerrym Davisem (HBO) i razem próbowali przekonać Polaka do podróży za Ocean.

Klaus Peter Kohl miał jednak - według Amerykanów - unikać negocjacji. Tej wersji energicznie zaprzeczał obóz polsko-niemiecki, przedstawiając zupełnie odwrotną. Jak było naprawdę? To ma już drugorzędne znaczenie. Możemy tylko żałować, że superwalka się nie odbyła i w nieskończoność typować zwycięzcę. Mając w pamięci wydarzenia poprzedniej dekady, Kolekcja Spektakli Bokserskich przypomina jedyny pojedynek ''silniejszego niż strach'' gdańszczanina w Stanach Zjednoczonych - potyczkę z Jeremym Williamsem.

Jak stwierdził Michalczewski, w 1990 roku zapaliły się dla niego w Niemczech ''zielone światła''. ''Miałem klub, trenera, kilku najbliższych przyjaciół wokół, nie byłem już bezrobotny, a za walki pokazowe albo turnieje dostawałem czasem dodatkowo po pięćset marek. Również pod względem sportowym sytuacja się poprawiła: trenerzy reprezentacji mnie znali. Po serii zwycięstw dla drużyny ligowej z Leverkusen powołali mnie do reprezentacji.''. W pucharze świata na Kubie (luty, walka ćwierćfinałowa) Michalczewski uległ 14:32 Roberto Alvarezowi, numerowi jeden kategorii 81 kg. Dużo lepiej powiodło się Dariuszowi miesiąc później w Halle, gdzie wygrał dziewiętnastą edycję Chemiepokal. Wynik finałowej walki z Torstenem Mayem to 31:14.  

Rozgrywany w czterech miastach, transmitowany przez telewizję ABC Puchar Olimpijski rozpoczął się 22 czerwca 1990 roku. Turniej był pierwszym z nowej serii projektów Amerykańskiego Komitetu. Formuła zakładała rywalizację sportowców w pięciu dyscyplinach - boksie, gimnastyce, kolarstwie torowym, pływaniu i zapasach. Bokserów gościła hala Salt Palace w Salt Lake City. Drużyna Ameryki Północnej (Eric Griffin, Shane Mosley, Tony Gonzales, Tim Austin, Oscar De La Hoya, Raul Marquez, Jeremy Williams, Chris Johnson, Raymond Downey, Raul Gonzales, Enrique Carrion, Candelario Duvergel, Felix Savon, Roberto Balado) zmierzyła się z  Europejczykami (Jewgienij Nowosiełow, Leonid Bronnikow, Andriej Trocenko, Rafaił Akopow, Rafael Akopow, Rico Kubat, Dieter Berg, Serafim Todorow, Kirkor Kirkorow, Alexander Kunzler, Sven Ottke, Dariusz Michalczewski, Michael Carruth, Wayne McCullough). Plejada dużych i wielkich gwiazd. W narożniku gospodarzy można było zobaczyć legendy: Pata Nappiego, Arniego Boehma, Alcidesa Sagarrę oraz Gene'a Fullmera (!). Rywalowi Dariusza, 18-letniemu Jeremy'emu Williamsowi wróżono wspaniałą przyszłość.

Pochodzący z Iowa dzieciak (płynie w nim krew irlandzka, indiańska i afroamerykańska) zaczął boksować w wieku siedmiu lat. Szybko zdominował krajową scenę. Media cytowały jego pewne siebie, pełne ambicji wypowiedzi. Głosił, że posiada najlepsze cechy Alego, Leonarda i Haglera. Porównywano go m.in. do Jacka Dempseya. Trudno się temu dziwić. Williams walczył niezwykle efektownie, nokautując przeciwników z regularnością maszyny. W 1989 i 1990 roku został mistrzem Stanów Zjednoczonych w wadze półciężkiej, a na ringu w Salt Palace o potencjale Williamsa przekonał się 22-letni Michalczewski.

Amerykanin wystartował bardzo ostro, bezpardonowo wchodził do półdystansu i kilkanaście razy trafił Dariusza szybkimi ciosami. Kiedy wydawało się, że reprezentant Niemiec Zachodnich opanowuje sytuację lewą reką, znów dostał się w strefę zagrożenia i padł na deski po lewym sierpowym Williamsa. Do końca rundy pozostało 45 sekund. Dariusz zachował spokój, pomogło mu chyba większe doświadczenie. Na początku drugiego starcia Williams ''wystrzelał się'', trafił paroma lewymi po dobrych zwodach i oddał pole Michalczewskiemu. Agresywny, oparty na jabie i pressingu boks przyszłego mistrza świata zdominował resztę pojedynku. Swoje zrobiły także ciosy na korpus. Jedynie w ostatnich sekundach trzeciej rundy amerykański nastolatek szarżował, dlatego zwycięstwo Williamsa 3:0 należy uznać za mało przekonujące.

Dalsza kariera potężnie bijącego pogromcy Michalczewskiego nie potoczyła się tak rewelacyjnie, choć osiągnął sporo. Jako amator stoczył ponad 170 walk i twierdzi, że przegrał tylko cztery z nich, ale w rzeczywistości liczba jego porażek jest nieco większa. Williams przeszedł na zawodowstwo po nieudanych kwalifikacjach olimpijskich. Dwukrotnie musiał w nich uznać wyższość znajomego Roya i Darka - Montella Griffina. Przybrał więc 20 kg oraz przydomek ''Half Man-Half Amazing'' i ruszył na podbój wagi ciężkiej. Marsz Williamsa zatrzymał w 1994 roku (bitwa dwóch niepokonanych prospektów) znakomity technik, olimpijczyk Larry Donald, który umiejętnie wykorzystał przewagę wagi, wzrostu, zasięgu, wszechstronności: Jeremy szukał bomb, Larry strzelał z karabinu. Późniejsza seria jedenastu wygranych - m.in. z Quinnem Navarre - przed czasem z rzędu zapewniła ''H.M.-H.A.'' szansę na rehabilitację. Dawny amatorski gwiazdor stanął (czerwiec 1996) przeciwko Henry'emu Akinwande w walce o wakujący tytuł WBO i dostał od olbrzymiego Brytyjczyka ciężkie KO w trzeciej rundzie. Druga mistrzowska okazja nigdy nie nadeszła. Rok 2004 to ostatni znaczący pojedynek Jeremy'ego, nokaut z rąk Samuela Petera. Bilans końcowy - 42-5-1 (35 KO). Chodzą słuchy o powrocie.

A dalsze losy Dariusza? Zdobył mistrzostwo Europy, przeszedł na zawodowstwo i stał się ''Tigerem''...

P.S. Rezultat meczu w Salt Lake City - Ameryka Północna-Europa 11:3. Zwycięstwa dla Europy - Kubat, Ottke, McCullough. Królestwo za walkę Carrion-Todorow (Carrion wygrał 3:0).