STYL ROBI WALKĘ: MY WAY

Jakub Biluński, Opracowanie własne

2013-03-09

Bardzo brakuje nam Larry'ego Merchanta. Gość był ostry jak brzytwa, a zarazem potrafił odkryć mitologiczną warstwę pięściarskich narracji.

Nigdy nie zapomnę, gdy podczas epickiego wejścia Andrzeja Gołoty do ringu przed drugą walką z Riddickiem Bowe, przy dźwiękach orkiestrowej wersji ''Mazurka Dąbrowskiego''; na tle powoli sunącego, otoczonego nieprzebranym tłumem ekstatycznych kibiców polsko-amerykańskiego pocztu, Larry rzekł: ''Zawsze miałem wrażenie, że te pochody emanują średniowiecznym splendorem. Oto rzecz dramatyczna''.

Wszystko zaczęło się od starcia Ali-Shavers w 1977 roku. ''Największy'' kolejny raz został autorem rewolucji, wychodząc do tematu z ''Gwiezdnych Wojen''. Wkrótce podążyły za Muhammadem rzesze naśladowców, trudno dziś wyobrazić sobie zawodowy boks bez oprawionego w muzykę entrée. Niestety jest ono zbyt często pozbawione jakiejkolwiek głębi, sztampowe i nudne. Ile razy jeszcze usłyszymy ''Eye of the Tiger'' czy ''Thunderstruck''? Powtarzane tysiąckrotnie straszliwie bledną. Innym nadużywanym chwytem są gry świateł i fajerwerki: obraza inteligencji kibica. Zaprzeczeniem tego typu praktyk były najczęściej wejścia Tysona. ''Bestia'' nie potrzebowała blichtru.

Wśród aktywnych polskich pięściarzy klasą samą dla siebie jest Mateusz Masternak ze swoją ''Knajpą Morderców''. Tekst Staszewskiego nabiera w bokserskim świecie nowego wymiaru. Tytułowi mordercy stają się byłymi zawodnikami o ''gołębich sercach'', pijącymi w ''smutnej knajpie'' i wspominającymi ''godziny chwały''. ''Wczoraj rycerze - dziś bezrobotni'', mówiący do siebie: ''Tak tylko można znowu być młodym/Zabić i z dumą czekać nagrody/W knajpie morderców gryziemy palce/Żądze nas gnębią i sny o walce/Ale któż dzisiaj mordercom ufa...''. Znika polityczny kontekst utworu i pojawia się miejsce na bardziej uniwersalną, pięściarską interpretację.

Osobną kategorię wejść do ringu stworzył Bernard Hopkins. Dziś w nocy będzie mu towarzyszył utwór ''I'm different'' rapera 2 Chainz. Refren wyraża status ''Kata'' we współczesnej grze - Hopkins to bokser inny niż wszyscy, łączący strategiczny umysł z brudnym stylem i old-schoolowe umiejętności z długowiecznością. Walka w Brooklynie stanowi też hołd złożony przez Bernarda Biggiemu Smallsowi (Notoriousowi B.I.G.), nieodżałowanemu brooklyńskiemu geniuszowi, który został zabity równo szesnaście lat temu, dziewiątego marca 1997 roku. Każde wejście Hopkinsa opowiada jakąś historię. Warto powrócić choćby do pojedynku z Trinidadem, kiedy poziom napięcia i patosu w nowojorskiej Madison Square Garden rozsadził wszelkie dopuszczalne granice. ''Kat'' kroczył w czerwonej, skórzanej masce niczym kapłan sadomaso, a jego świta dzierżyła wysoko strażacki hełm i czapkę policyjną, totemy amerykańskiego patriotyzmu w trwającym wtedy okresie szoku po jedenastym września (walka odbyła się dwudziestego dziewiątego). Budzący nienawiść Portorykańczyków Hopkins wykonał między linami znak Malcolma X. Dziwacznej, kiczowatej całości dopełniała ''America the Beautiful'' Raya Charlesa.

Nowojorski magnat odzieżowy, Artie Rabin (ur. 1943) poznał ''B-Hopa'' osiem miesięcy przed walką Hopkins-Jones Jr II. Panowie przypadli sobie do gustu, niedługo potem bokser odwiedził Rabina w jego podmiejskiej posiadłości. - Bernard wraz z rodziną przyjechał do nas tego lata na weekend. Zostali w końcu na dłużej - wspaniały pobyt. Mam pięciu wnuków, a Bernard złapał z nimi świetny kontakt. Któregoś dnia mistrz zauważył, że posiadam album ''My Way'' Franka Sinatry. ''Hej Artie, to moja ulubiona piosenka'' - usłyszałem. ''Cóż, ja także ją uwielbiam, lecz śpiewam ją jedynie z okazji bar micwa albo wesela'' - odrzekłem. ''Znakomicie się składa, zaśpiewasz ''My Way'' w trakcie mojego wejścia do ringu w przyszłym roku...''.