KONCERT SULĘCKIEGO NA TLE AMBITNEGO I DZIELNEGO ŚWIERZBIŃSKIEGO

Redakcja, Informacja własna

2013-02-23

Wielu kibiców ostrzyło sobie żeby na potyczkę dwóch niepokonanych pięściarzy wagi średniej - Macieja Sulęckiego (13-0, 3 KO) z Robertem Świerzbińskim (11-1, 3 KO). I na pewno nie zawiedli się, chociaż nie było tak równo i zażarcie jak miało być zdaniem większości...

Początek zdecydowanie należał do Sulęckiego, który co prawda boksował z defensywy, ale celnie kontrował i dwukrotnie skarcił nacierającego rywala prawym krzyżowym. Koncert zaczął się jednak po przerwie. Najpierw trafił prawym prostym, poprawił prawym podbródkowym, a gdy dodał do tego niemal natychmiast prawy sierpowy, pod Świerzbińskim ugięły się nogi. Sulęcki nie "podpalał się", konsekwentnie robił swoje i pół minuty później akcją prawy na prawy ściął Roberta z nóg. Tego na szczęście uratował gong.

Rozluźniony Maciek "z luzu" bił lewym prostym, dwa razy trafił podbródkiem, lecz jego przeciwnik nie zamierzał składać broni i ambitnie parł do przodu. W czwartej rundzie doznał rozcięcia lewego łuku brwiowego, zbierał kolejne "jaby", a niemal równo z gongiem padł niczym prądem rażony po akcji lewy-prawy prosty.

Piąte starcie znów należało wyraźnie dla Maćka, nokaut wisiał w powietrzu, ale już w szóstym sprawy dla Świerzbińskiego miały się znacznie lepiej. Oczywiście przegrał i ten fragment, lecz przewaga rywala nie była już tak wyraźna. Determinacja Roberta była godna pochwały, natomiast na tle dużo szybszego i wszechstronniejszego oponenta nie miał za dużo do powiedzenia. Po ośmiu jednostronnych rundach efektowne zwycięstwo zanotował Sulęcki, zadając Świerzbińskiemu pierwszą porażkę w zawodowej karierze. Sędziowie punktowali 78:72, 79:71 oraz 79:71.