'JEŚLI PACQUIAO POKONA MARQUEZA I BRADLEYA, MOŻEMY WALCZYĆ'

Redakcja, FightHype

2013-02-23

Floyd Mayweather (43-0, 26 KO) podpisał właśnie niebotyczny kontrakt z telewizją Showtime i przygotowuje się do pierwszego występu z sześciu, jakie optymalnie mają dojść do skutku przez najbliższe dwa i pół roku. 4 maja w MGM Grand w Las Vegas "Money" zmierzy się z Robertem Guerrero (31-1-1, 18 KO), ale wciąż pytany jest o potencjalny pojedynek z Mannym Pacquiao (54-5-2, 38 KO).

- Moim zdaniem ta walka nie jest już takim hitem. W pewnym momencie bardzo chciałem, żeby doszła do skutku. Chciałem wyjść z nim do ringu, ale wymagałem zgody na wyrywkowe testy antydopingowe krwi i moczu - przypomina Mayweather, który jutro skończy 36 lat.

Co musiałoby się stać, żeby doszło do walki "Pacmana" z królem PPV i P4P? Floyd stawia dwa warunki - Manny musi wrócić do najwyższej formy i pokonać Juana Manuela Marqueza (55-6-1, 40 KO) oraz Tima Bradleya (29-0, 12 KO), który w 2012 roku zadali mu porażki.

- Najpierw Pacquiao musi wygrać z Marquezem, czyli facetem, którego ja rozbiłem w pył. Serio, to była jedna z moich najłatwiejszych walk. Manny Pacquiao wciąż ma problem z Timem Bradleyem i Marquezem. Kiedy ich pokona, może przyjechać do jaskini lwa, czyli zmierzyć się z Floydem Mayweatherem - kończy "Money".