BOTHA PRZEGRAŁ Z WILLIAMSEM, ALE ZASKOCZYŁ

Piotr Jagiełło, Informacja własna

2013-02-08

Na zakończonej przed chwilą gali w Queensland Sonny Bill Williams (6-0, 3 KO) wypunktował na dystansie dziesięciu rund Fransa Bothę (48-9-3, 29 KO). Faworyt jednak nie przekonał tym występem, w dodatku sam był w dużych opałach i musiał ratować się bezpardonowymi klinczami przed wiszącym w powietrzu nokdaunem. Sędziowie punktowali 97-91, 98-94, 97-91 dla byłego rugbysty, tym samym przyznając mu wakujący pas WBA International.

Na początku należy zaznaczyć, że pierwotnie pojedynek zakontraktowany był na dwanaście rund, ale nie wiedzieć czemu ostatni gong usłyszeliśmy po dziesiątej rundzie.

Williams właściwie opierał cały swój boks na przedniej ręce, zdecydowanie za mało korzystając z silniejszej pięści. W czwartym starciu widzieliśmy kilka wymian. Stary lis Botha wykorzystał moment nieuwagi młodszego konkurenta i wystrzelił prawym z góry, z kolei Sony Bill polował na kombinację lewy-prawy, uruchamiając w końcu prawą rękę.

O dziwo, w kolejnej odsłonie tempo podkręcił 44-latek, ale w końcówce zabrakło mu gazu. Najpierw wypluł ochraniacz, by zyskać kilka sekund, następnie zaczął gubić się w defensywie, nadziewając się m.in. na sprytny prawy sierpowy.

W ósmej rundzie zaiskrzyło pomiędzy głównymi bohaterami. Tuż po gongu cios zadał Botha, rozwścieczony Williams próbował oddać mu sierpem, ale przestrzelił.

W ostatnich fragmentach pogubił się całkowicie ringowy Tony Kettlewell. Małych gabarytów sędzia nie mógł zapanować nad ciężkimi i uciekał się do odbierania im punktów. Karę wymierzył zarówno w Williamsa (trzymanie), jak i Bothę (cios po komendzie stop).

Niespodziewanie w dziewiątej rundzie drugą młodość zaczął przeżywać Botha i prawą ręką przynajmniej kilka razy skarcił bezradnego w obronie oponenta. Zaskoczył nas wszystkich "Biały Bawół" w ostatniej dziesiątej odsłonie. Murowany faworyt Williams był w pewnym momencie na skraju liczenia i ciągłe klincze uchroniły go przed zaskakującym rozstrzygnięciem. Obrazek z pływającym po ciosach weterana Williamsem zostanie w pamięci na dłuższy czas.

- Posłuchaj kibiców, którzy gwiżdżą na ten werdykt. Uwielbiam Willamsa, to miły gość, dżentelmen, ale ten werdykt jest gó*** warty – skomentował zaraz po zakończeniu niepocieszony Botha. Wydaje się, że werdykt 97-91 nie do końca oddaje faktyczny stan ringowych poczynań.