Podczas pierwszego tegorocznego Grand Prix w Ostródzie rozmawialiśmy z Wojciechem Bartnikiem. Ostatni polski medalista olimpijski z wielką uwagą czeka na główną walkę wieczoru gali Polsat Boxing Night, czyli starcie Andrzeja Gołoty (41-8-1, 33 KO) z Przemysławem Saletą (43-7, 21 KO).
Zajmujący się aktualnie pracą szkoleniową i działaniami w strukturach Polskiego Związku Bokserskiego "Wojownik" z Oleśnicy chętnie zmierzyłby się ze zwycięzcą zaplanowanej na 23 lutego rywalizacji w Ergo Arenie i pojawiły się nawet pierwsze ku temu propozycje…
- Gołota i Saleta wyglądają wyśmienicie. Kiedyś zdecydowanym faworytem byłby Andrzej, teraz szanse są 50 na 50. Walka ze zwycięzcą byłaby dla mnie czymś wielkim. Miałem przyjemność delikatnie konfrontować się z nimi na sparingach. Te sparingi wyglądały bardzo dobrze, ale to było dawno temu (śmiech) – przyznał 45-latek.
Bartnik nie jest przekonany, czy po trudnym pojedynku z Mikiem Mollo Artur Szpilka (13-0, 10 KO) i jego obóz zdecydują się skrzyżować pięści z Krzysztofem Zimnochem (13-0-1, 10 KO).
- Myślę, że może nie dojść do walki Zimnocha ze "Szpilą". Wystarczy spojrzeć na ostatnią walkę Artura, bardzo ciężki pojedynek. Teraz Artur jest niesamowicie mocnym gladiatorem, jeśli poprawi obronę będzie znakomitym bokserem – dodał zdobywca brązowego medalu podczas IO w 1992 roku w Barcelonie.
Wywiad z Wojciechem Bartnikiem.