SOLIMAN ZAKOŃCZYŁ PRAWDOPODOBNIE KARIERĘ FELIXA STURMA

Redakcja, Informacja własna

2013-02-02

Wygląda na to, że czas Felixa Sturma (37-4-2, 16 KO) skończył się na dobre, co udowodnił mu właśnie niedoceniany, acz zawsze twardy i odważny Sam Soliman (43-11, 17 KO).

Australijczyk w swoim stylu zaczął walkę w ostrym tempie, prezentując jednak jak zwykle chaotyczny boks. Sturm zza podwójnej gardy skarcił go już pod koniec trzeciej minuty kontrującym prawym, ale Sam nie wyciągnął z tego żadnych wniosków. Poniósł więc karę w połowie drugiego starcia, kiedy nie trafił swoim lewym, a schowany za podwójną gardą Niemiec wystrzelił krótkim prawym sierpem, posyłając oponenta na deski. Soliman z trudem powstał, ale dotrwał go gongu.

Felix nie podpalał się i spokojnie robił swoje. Trochę przygaszony Soliman stracił na moment animusz, jednak w dobrym stylu rozegrał piątą rundę i to raczej jemu sędziowie przyznali wygraną w tej odsłonie. Od tego momentu pojedynek się wyrównał, bo choć były trzykrotny mistrz świata górował nad przeciwnikiem technicznie, to ten był dużo aktywniejszy od trochę ospałego momentami Sturma. Momentami skazany na porażkę Soliman zyskiwał przewagę i dopiero w dziesiątym starciu Felix wziął się na sposób i po każdej próbie rywala zbierał jego cios na gardę, by natychmiast odpowiadać swoją akcją, najczęściej lewym prostym bądź lewym sierpem.

Gdy wydawało się, że wszystko wraca do normy, Australijczyk nieoczekiwanie swoimi "rzucanymi" nieustannie ciosami znów zepchnął Felixa do defensywy. W ostatnich sekundach walki Niemiec zaakcentował rundę podobną akcją z drugiej rundy i znów wstrząsnął Solimanem krótkim prawym, lecz pewny zwycięstwa być nie mógł.

Ostatecznie po ostatnim gongu sędziowie punktowali 116:111 i dwukrotnie 114:113 na korzyść... pierwotnie Michael Buffer odczytał wygraną Niemca, by po kilku sekundach poprawić się i ogłosić zwycięstwa Solimana. Tym samym został on oficjalnym challengerem do tronu IBF wagi średniej.