KIMBO WYGRYWA PO MARNEJ BITCE

Piotr Jagiełło, Informacja własna

2013-01-30

Po tym co widzieliśmy przed chwilą, chyba już nikt nie ma wątpliwości, że Kimbo Slice (7-0, 6 KO) jest jedynie produktem marketingowym, a nie groźnym pięściarzem. Na trwającej gali Geale vs Mundine II w Sydney amerykański król walk ulicznych rozprawił się w drugiej odsłonie ze słabym i otłuszczonym Shanem Tilyardem (6-7, 6 KO), ale ten występ nie mógł zrobić na nikim pozytywnego wrażenia. 

Pierwsza runda faktycznie przypominała nam uliczną bijatykę, w której Ferguson [prawdziwe nazwisko Slice’a - przyp. red.] wcale nie był górą. 38-latek zasypywał Australijczyka ciosami, ale sam zebrał potężne bomby i był na skraju liczenia. Końcówka pierwszego starcia to ponowne tarapaty byłego zawodnika UFC.

W drugiej rundzie wycieńczeni trzyminutową batalią bokserzy poruszali się w żółwim tempie, o wyniku zadecydował pojedynczy lewy sierp Slice’a na korpus Tilyarda. Młodszy oponent nie był w stanie pozbierać się po tym uderzeniu i po dziesięciu sekundach nie podniósł się z maty ringu.