- Nie umawiałem się ze Szpilką na żadne show – zapewnia w rozmowie z tvn24.pl Krzysztof Zimnoch (13-0-1, 10 KO), który pobił się podczas konferencji prasowej z Arturem Szpilką (12-0, 9 KO).
- Poniedziałkowa bójka była ustawionym show?
Krzysztof Zimnoch: Wiedziałem, że ktoś tak będzie mógł pomyśleć. Nie umawialiśmy się na żadne show. Nie rozmawiam z nim od paru lat. On po prostu mnie zaatakował. Jest takim człowiekiem.
- Kto zaczął?
KZ: Ja. Powiedziałem Szpilce parę słów, a on uderzył mnie głową.
- Co mu pan powiedział, że Szpilka tak zareagował?
KZ: Spytałem się go, dlaczego w wywiadach opowiada takie bzdury. Mówił, że wygrywał ze mną na sparingach, że zawsze był lepszy ode mnie. Zapytałem się go wprost: po co się wypowiadasz w ten sposób na mój temat? Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, jakby się zastanawiał, jak śmiałem coś takiego powiedzieć. Odpowiedział, że mnie rozj…e, podszedł i uderzył z głowy. Tak się zaczęło.
- Wystraszył się pan gróźb?
KZ: W żadnym wypadku. Takie słowa tylko bardziej mnie mobilizują do jeszcze cięższego treningu. Ja przemówię 23 lutego. Gdybym się go bał, to bym nie wchodził z nim do ringu.
- Słyszał pan, że Polski Związek Bokserski zajął się wami? Grozi wam kara finansowa, a nawet odebranie licencji bokserskiej.
KZ: Kary nie zapłacę, bo po prostu nie mam z czego. Żyję skromnie, pochodzę z małej miejscowości. Jeśli mnie ukarzą, będę musiał skończyć z boksem. Ja zostałem zaatakowany i tylko odpierałem ataki. Każdy by na moim miejscu tak postąpił.
- Od dawna się ze Szpilką nie lubicie?
KZ: Kiedyś byliśmy kolegami. Znamy się z reprezentacji. On był w młodzieżowej, ja w seniorach. W ringu zawsze toczyliśmy wojny, później normalnie rozmawialiśmy. Teraz coś w niego wstąpiło. Zrobił się wielką gwiazdą, do której nie można się nawet odezwać.
- Może dlatego, że kiedyś z panem przegrał?
KZ: Tylko raz ze sobą walczyliśmy i raz wygrałem. W 2007 roku, w lidze. Później wielokrotnie sparowaliśmy. Ostatnio z rok temu. Też byłem lepszy. Dla mnie jest leszczem, który nie wytrzymuje ciśnienia. Jeśli go rodzice nie potrafią wychować, to ja to zrobię.
- Podobnie zawsze mówią rywale Kliczków. Prowokują, bo nic im nie pozostaje innego. Później kończą tak samo, najczęściej na deskach. Pan też prowokuje, bo czuje się gorszy?
KZ: Szpilka nigdy nie był lepszy ode mnie. On jest samozwańczym mistrzem świata. Pokonam go szybkością.