KTO ZDETRONIZUJE BRACI KLICZKO?

Redakcja, Orange Sport

2013-01-09

Czy w tym roku poznamy nazwisko pogromcy któregoś z braci Kliczko? Wzięliśmy pod lupę kilku pięściarzy, którzy mogą (choć nie muszą) w najbliższej przyszłości namieszać w wadze ciężkiej. Nasze kandydatury analizuje Janusz Pindera, ceniony ekspert i komentator stacji Orange sport.

Przez braci Kliczko waga ciężka jest nudna jak flaki z olejem. Ta opinia już od dłuższego czasu krąży w bokserskim środowisku. Trudno się z nią nie zgodzić, ale nonsensem jest winić Ukraińców za to, że zdominowali królewską dywizję.

Chisora, Charr, Mormeck, Thompson, Wach to nazwiska pięściarzy, którzy w ostatnim czasie wchodzili między liny z braćmi Kliczko. Za każdym razem scenariusz walk (no może poza pojedynkiem Witalija z Chisorą) był taki sam - Ukraińcy skutecznie wybijali boks z głowy swoim oponentom. Co gorsza, niekiedy nie zdążyli się przy tym nawet porządnie spocić.

Jak się rzekło na początku, dominacja Ukraińców staje się już nudna. Czy w 2013 roku możemy liczyć na to, że nastąpią zmiany w tej materii? Coś na pewno drgnie na szczycie królewskiej dywizji, ponieważ Witalij Kliczko od jakiegoś czasu nosi się z zamiarem zakończenia kariery.

Ale czy w tym roku poznamy nazwisko pogromcy któregoś z ukraińskich braci? Wydaje się to mało realne, ale w boksie, a zwłaszcza w kategorii ciężkiej, nie można niczego wykluczyć. Dlatego wzięliśmy pod lupę kilku pięściarzy, którzy mogą (ale nie muszą) w najbliższej przyszłości namieszać w wadze ciężkiej.

Gdybyśmy mieli wymienić tylko tych, którzy mają realne szanse na poskromienie Ukraińców, to na naszej liście znalazłyby się tylko 2-3 nazwiska. Dlatego popuszczamy trochę wodze fantazji i szukamy potencjalnych pogromców mistrzów w trochę szerszym gronie (kolejność w zestawieniu zupełnie przypadkowa).

Deontay Wilder - facet ma doskonałe warunki fizyczne (201 cm wzrostu, 213 cm zasięgu ramion) i robiący ogromne wrażenie rekord – 26 (26 KO)-0-0. Żaden z rywali nie wytrzymał z nim w ringu więcej niż czterech rund! Jednak na liście ofiar Amerykanina próżno szukać wielkich nazwisk. Na przyszłą gwiazdę wagi ciężkiej namaścił go sam Władimir Kliczko, któremu Wilder pomagał w przygotowaniach do walki z Mariuszem Wachem.

Komentarz Janusza Pindery: Ciekawy chłopak, ale musi najpierw wygrać 2-3 walki z kimś z czołówki. Jeśli Amerykanie zbyt wcześnie rzucą go na Kliczków, to zmarnują go tak jak kiedyś Michaela Granta, którego napoczął Andrzej Gołota, a skończył Lennox Lewis w 2000 roku.

Seth Mitchell - to druga - obok wspomnianego wyżej Wildera – wielka nadzieja Amerykanów. Do listopada zeszłego roku Mitchell był niepokonany, ale „pobrudził” swój rekord przez nieoczekiwaną porażkę z Jonathanem Banksem. W lutym będzie miał okazję zrewanżować się Banksowi, ale jeśli ponownie przegra, to o walkach z mistrzami będzie mógł tylko pomarzyć.

Komentarz Janusza Pindery: Mitchell ma zbyt słabą obronę. Ma także schematyczny atak i jest zbyt czytelny, by mógł się liczyć w tej rozgrywce. Tak jak przewidywałem, to przeciętny bokser. Siła to za mało.

Aleksander Powietkin – kto, jeśli nie Powietkin może przerwać dominację braci Kliczko? Jego walka z Władimirem zbliża się wielkimi krokami. Na 17 stycznia została wyznaczona data przetargu, która ma wyłonić organizatora pojedynku pomiędzy tymi pięściarzami. Do tej pory Rosjaninowi co najmniej dwa razy udało wymigać się od walki z Ukraińcem. Powietkin nadal ma czysty bilans, ale w zeszłorocznej konfrontacji z Huckiem gołym okiem było widać, że ma on jeszcze spore braki.

Komentarz Janusza Pindery: kiedyś myślałem, że będzie godnym rywalem Kliczków, ale teraz mam poważne wątpliwości. Mimo to na pewno jest jednym z nielicznych, który wciąż ma potencjał, bu stawić im czoło.

David Haye – był już na emeryturze, ale wrócił, żeby rozprawić się z Chisorą. Teraz „Hayemaker” coraz głośniej dopomina się o walkę z Witalijem Kliczką. Jeśli Ukrainiec ma stoczyć jeszcze tylko jeden pojedynek przed zawieszeniem rękawic na kołku, to najlepiej, żeby jego rywalem był Haye. Brytyjczyk jest mocny w gębie, ale swoje też potrafi.

Komentarz Janusza Pindery: gdyby potrafił zaryzykować z Władymirem mógłby sprawić sensację, ale wolał ładnie i bezpiecznie przegrać. Witalij miałby z nim problem, bo Haye jest szybszy, ale sądzę, że Anglik przegrałby mentalnie.

Tyson Fury/Davis Price – Fury śrubuje swój rekord (20-0-0 14 KO), ale poważnych walk ma jak na lekarstwo. Ostatnio wypalił, że chciałby skrzyżować rękawice z... mistrzem UFC wagi ciężkiej Cainem Velasquezem! Czekamy na jakiś poważny sprawdzian Fury’ego, bo warunków fizycznych można mu pozazdrościć. David Price to kolejna nadzieja Brytyjczyków. Nadal jest niepokonany, ale podobnie jak Fury, do tej pory obijał słabszych pięściarzy. W lutym czeka go jednak poważny sprawdzian z Tony Thompsonem. Witryna boxrec.com atrakcyjność pojedynku oceniła na pięć gwiazdek! Bracia Kliczko na pewno mają zapisane w notesie nazwisko Brytyjczyka z adnotacją „niebezpieczny przeciwnik”.

Komentarz Janusza Pindery: Tyson Fury to wielka niewiadoma. Pamiętajmy, ze wzrost i zasięg, to nie wszystko. Z kolei David Price bije mocno, ma dobre warunki fizyczne, ale dziurawą defensywę.

Tomasz Adamek/Kubrat Pulew – pojedynek między tymi pięściarzami ma wyłonić pretendenta do walki z Władimirem Kliczką. Adamek walczył już o mistrzowski pas z Witalijem Kliczką i jak to się skończyło nawet nie warto przypominać. Z Władimirem może być podobnie. Pulew to obecny mistrz Europy w wadze ciężkiej. Wciąż jest niepokonany na zawodowych ringach, na liście ofiar ma kilka ciekawych nazwisk, jak choćby: Ustinowa, Dimitrienkę, Sprotta czy Walkera. Z Kliczkami raczej bez szans, ale papiery do boksowania na pewno posiada.

Komentarz Janusza Pindery: Kliczkowie to dla Adamka kosmos, ale z innymi pięściarzami z czołówki może walczyć. Najlepiej z takimi jak Mitchell czy Arreola. Ciekawa byłaby także jego walka z Powietkinem. Pulew ma sporo atutów, ale nie na Kliczków. Jeśli jednak dojdzie do jego walki z Adamkiem, to „Góral” będzie się męczył.

Krzysztof Smajek - orangesport.pl