SALETA: ZASADY WYNIOSŁEM Z DOMU

Sebastian Żurawski, ckm.pl

2013-01-07

23 lutego w trójmiejskiej Ergo Arenie odbędzie się wielka gala Polsat Boxing Night, gdzie w walce wieczoru Przemysław Saleta skrzyżuje rękawice z Andrzejem Gołotą. Zapraszamy do przeczytania bardzo ciekawej rozmowy przeprowadzonej w maju ubiegłego roku, w której to były mistrz Europy opowiada o sporcie, kobietach i używkach. 

CKM.PL: Papierosa?
Przemysław Saleta: (śmiech) Jeśli masz super lighty to czemu nie? Dla sportowca tylko super lighty (śmiech). Mam w samochodzie.

CKM.PL: Kawa, coś mocniejszego?
Przemysław Saleta: Kawa jak najbardziej. Alkohol od czasu do czasu, aczkolwiek nie lubię stanu upojenia alkoholowego.

CKM.PL: Nie?
Przemysław Saleta: (śmiech) Nie lubię tracić kontroli w tym, co robię i tym, co dzieje się wokół mnie. Dlatego też nigdy w życiu nie próbowałem narkotyków.

CKM.PL: Często traciłeś nad sobą kontrolę?
Przemysław Saleta: Nie, nie. To nie tak. Alkohol bardzo często wyciąga z człowieka jego prawdziwe oblicze. Jeśli w kimś drzemie agresja, to włącza mu się agresor. Ja raczej jestem uśmiechnięty, aczkolwiek lubię kontrolować to, co robię.

CKM.PL: To może efedryny?
Przemysław Saleta: Pseudoefedryny. Rozumiem, że chodzi o doping w sporcie. Brałem od momentu, kiedy zacząłem trenować w Stanach Zjednoczonych, aby kontrolować wagę, gdyż wtedy boksowałem w kategorii lekkociężkiej. Wówczas pseudoefedryna była sprzedawana legalnie w sklepach z odzywkami. Niedawno wprowadzono zakaz a właściwie ograniczenie jej spożywania. Jedna dawka nie może zawierać więcej niż 10 mg pseudoefedryny. Nie wiem jak jest teraz, ale wtedy nie była na liście środków zabronionych.

CKM.PL: W Europie była.
Przemysław Saleta: Tak, była. Pamiętam jak Don King organizował gale bodajże w Paryżu i u każdego zawodnika ją wykryto. Amerykanom nic nie można było zrobić, Włocha chyba Branco zawieszono na rok czy dwa.

CKM.PL: Testosteron?
Przemysław Saleta: Tylko naturalny.

CKM.PL: Jesteś zaprzeczeniem stereotypowego zawodnika sportów walki. Elokwencja i erudycja są twoimi znakami firmowymi, nie o wszystkich można tak powiedzieć…
Przemysław Saleta: Ogólnie rzecz biorąc, aby odnieść sukces nie tylko w sporcie potrzebna jest inteligencja. Po pierwsze sporty walki przyciągają specyficznych ludzi, bardzo często są to chłopcy, którzy od dziecka mają problemy z agresją, współpracą z rówieśnikami itd. Często jest tak, że młodzi chłopcy, którzy trafiają do sportu koncentrują się tylko na nim, reszta typu nauka, czytanie książek i wiedza praktyczna jest zaniedbywana. Patrząc z perspektywy czasu miałem to szczęście, że zawodowo zacząłem uprawiać sport bardzo późno bo w wieku 19 lat. Ogólnie to wyniosłem zasady z domu, moi rodzice przywiązywali wielką wagę do wykształcenia, mama jest nauczycielką i tego pilnowała. Trafiając do sportu, zdawałem sobie sprawę, że nie będę uprawiał go wiecznie. Ważny jest rozwój osobisty nawet jak nie jest to wsparte wykształceniem wyższym.

CKM: PL: Prawdą jest, że zacząłeś uprawiać sport po tym jak przez rok urosłeś 17 cm?
Przemysław Saleta:
Zacząłem interesować się kulturystyką, bo byłem przeraźliwie chudy. Było tak, że podczas wakacji urosłem 10 cm, zacząłem prowadzić zeszyt żeby obserwować postępy. Pierwszy wpis był taki, że miałem 186 wzrostu i ważyłem 62 kg.

CKM.PL: Tragedia.
Przemysław Saleta:
Jak mongolski pięściarz(śmiech). W tym właśnie sensie zacząłem interesować się sportem.

CKM.PL: Potem był kickboxing, boks i MMA. Trening, którego z tych sportów jest najcięższy?
Przemysław Saleta:
To są trochę inne sporty. Ciężko jest porównywać treningi. Po pierwsze to nigdy nie byłem zawodnikiem MMA i nie trenowałem MMA. Stoczyłem dwie walki wg. reguł MMA, jednak założeniem w nich było walczyć w stójce. To, że w jednej zostałem uduszony, a w drugiej udusiłem to zbieg okoliczności. Jeśli chodzi o stronę wysiłku fizycznego to jest to bardzo ciężki sport. Nie potrafię określić, czy 12 trzyminutowych rund jest lżejsze czy cięższe od trzech pięciominutowych. Najtrudniejszym sportem na pewno jest boks, bo to sport bardzo wysokiej specjalizacji. Zakres dozwolonych technik jest fragmentem czy to kickboxingu czy MMA. Poza tym właśnie w boksie są największe pieniądze, więc jest większa konkurencja. MMA to sport przekrojowy, przekrój technik jest ogromny, chwila dekoncentracji czy brak jednej techniki sprawia, że rywal jest lepszy. Dlatego nikt w MMA nie zdominuje jednej kategorii wagowej jak w boksie.

CKM.PL: A najniebezpieczniejszy?
Przemysław Saleta:
Boks. Więcej urazów i krwi jest w MMA, bardziej boli K-1. W moim odczuciu są to jednak mało znaczące kontuzje, bo rozcięty łuk brwiowy niczym poza blizną nie grozi. Jeśli chodzi o trwałą utratę zdrowia czy nawet życia, to zdecydowanie boks. Przez ostanie 10 lat w MMA było bodajże dwa przypadki śmierci, z czego jeden wynikał z wejścia chorego zawodnika do klatki. W boksie takich wypadków jest kilka czy kilkanaście w ciągu roku. Mózg jest delikatnym organem.

CKM.PL: Czy rywalizacja jest fair, chodzi o ustawianie walk. Miałeś przecież propozycję walki z Duńczykiem Nielsenem za 400 tys. dolarów z zapisem w kontrakcie, że kasę przeleją tylko w wypadku twojej porażki.
Przemysław Saleta: Są to skrajne przypadki. To wszystko polega na doborze odpowiedniego przeciwnika, z którym zawodnik ma wygrać. Jeśli ktoś chce coś osiągnąć to klasa rywali musi rosnąć z walki na walkę. Są stajnie zawodników, którzy na małych galach za marne grosze nabijają rekord po to, żeby potem za większe pieniądze stanąć w ringu naprzeciw kogoś znanego. Do głowy przychodzi Marty Jakubowski, który miał ponad 100 zwycięstw, walczył prawie co tydzień, potem zarobił dużo kasę z Chavezem przegrywając przed czasem.

CKM.PL: Kto zarabia więcej zawodnik czy menadżer?
Przemysław Saleta:
Zawodnik. Przynajmniej powinien. W połowie lat 90. W Stanach Zjednoczonych wprowadzono przepis, który mówi, że jeśli menadżer bierze więcej niż 33% od zawodnika to kontrakt z założenia jest nieważny. W Europie jest więcej obostrzeń nie można być jednocześnie trenerem, menadżerem i promotorem.

Całą rozmowę można przeczytać TU>> 

Rozmawial Sebastian Żurawski