LEPIEJ PÓŹNO NIŻ WCALE

Piotr Jagiełło, Informacja własna

2012-12-30

„Lepiej późno niż wcale” – te słowa w kontekście walki Andrzeja Gołoty (41-8-1, 33 KO) z Przemysławem Saletą (43-7, 21 KO) wypowiedział szef sportu w Polsacie Marian Kmita, a wtórował mu w tym były mistrz Europy. Wielu kibiców zastanawia się, jaki jest sens rywalizacji dwóch pięściarzy wagi ciężkiej, którzy szczyt sportowej formy przeżywali lata temu. 23 lutego przekonamy się, czy gala Gołota vs Saleta Polsat Boxing Night ponownie przyniesie wielki marketingowo-sportowy sukces.

Od dłuższego czasu twierdziłem, że pojedynek Gołota vs Saleta powinien się odbyć. Obaj pięściarze są zasłużeni dla naszego rodzimego boksu, „Andrew” przez lata uchodził za naszego najpopularniejszego sportowca. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że przyszłoroczna konfrontacja może być ciekawsza niż ta planowana blisko 13 lat temu. Wówczas zdecydowanym faworytem był brązowy medalista olimpijski z Seulu i pewnie nie miałby problemów z rozmontowaniem defensywy „Chemka”. Na chwilę obecną trudno snuć jakiekolwiek przypuszczenia, bowiem forma głównych bohaterów gdańskiej gali jest jedną wielką niewiadomą. Pod względem zagadkowości, teraz będzie dużo ciekawiej.

Potencjał marketingowy jest lekko lekceważony, ale rzućmy okiem na sprzedaż biletów. „Bramki” otworzyły się wczoraj o godzinie 20 i do tej pory sprzedano około 2000 tysięcy biletów, a suma wciąż rośnie. Już teraz nie można mieć wątpliwości – Ergo Arena wypełni się po brzegi. Na razie informacje o evencie Polsatu są przecież cząstkowe, wszystkiego powinniśmy dowiedzieć się 7 stycznia na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej.

Jedno jest pewne – po raz drugi w historii obejrzymy galę, na której rywalizować będą wyłącznie polscy pięściarze. Pomysł ten ma swoich zwolenników i przeciwników – ja jestem jak najbardziej za. Takie potyczki wzbudzają największe zainteresowanie, najprężniejszą dyskusję i najmocniejsze dywagacje. I raz na jakiś czas można oddzielić ziarno od plew, tego brakowało mi w ostatnim czasie. Wiemy już na pewno, że na undercardzie czeka nas walka Artura Szpilki z Krzysztofem Zimnochem. Dwóch niepokonanych pięściarzy i najprawdopodobniej jeden z nich bezpowrotnie straci to miano. „Szpila” zyskał w ostatnim czasie ogromną popularność i jego obecność podczas Gołota vs Saleta Polsat Boxing Night wydawała się nieunikniona. Świetny matchup i dobra przystawka przed główną atrakcją. Ponadto jest kilka innych pomysłów – Paweł Głażewski vs Dariusz Sęk (świetna kandydatura!), Izuagbe Ugonoh vs Łukasz Rusiewicz (idealny test dla Izu na tym etapie kariery), Kamil Łaszczyk vs Krzysztof Cieślak (pod względem sportowym najmniej ciekawa para, zdecydowanym faworytem „Szczurek”). Bez problemu znaleźlibyśmy jeszcze kilka innych frapujących zestawień – Grzegorz Soszyński vs Aleksy Kuziemski, Piotr Wilczewski (jego obecność podczas tego wieczoru powinna być obowiązkowa, bowiem zasługi „Wilka” są nieprzeciętne) vs Mariusz Cendrowski albo Łukasz Wawrzyczek, Maciej Sulęcki vs Robert Świerzbiński, czy Rafał Jackiewicz vs  Łukasz Maciec – jak widać, na krajowym podwórku wybór też jest duży i każdy znalazłby coś dla siebie.

Żałować można tylko, że tak ogromna promocja zawodowego pięściarstwa w Polsce będzie sprzedawana w systemie Pay-Per-View. Na razie dokładne szczegóły są owiane tajemnicą. Gołota w charakterystyczny dla siebie sposób skomentował tę sytuację jeszcze wczoraj na lotnisku – „To nie moja wina, to nie moja wina”. Czy tym razem PPV się przyjmie? Pewnie tak, ale niemałe grono fanów na starcie zadeklarowało swoją niechęć do dodatkowych opłat. Niestety coraz częściej tak bywa i musimy się do tego przyzwyczajać, że za ciekawy produkt obrany w ładne pudełko przyjdzie nam płacić.

Na sam koniec, intuicja podpowiada mi, że Gołota vs Saleta to nie będzie „Kabaret starszych panów”, jak niektórzy z Was piszą, a mimo wszystko ciekawy pojedynek dostarczający emocji i wrażeń. Zwłaszcza w przypadku Gołoty, ten dodatek w postaci ogromnej adrenaliny, niemal zawsze był w pakiecie.