LEMIEUX I McGUINNESS WYGRYWAJĄ W MONTREALU

Redakcja, Informacja własna

2012-12-15

Powoli swoją karierę odbudowuje jeden z najbardziej niebezpiecznych puncherów wagi średniej - David Lemieux (28-2, 27 KO). W 2011 roku młody Kanadyjczyk był już o krok od walki o tytuł mistrza świata federacji WBC i wielu kibiców było zdania, że mógłby pokonać panującego wówczas Julio Cesara Chaveza Juniora (46-1-1, 32 KO), ale na drodze Lemieux stanął doświadczony Marco Antonio Rubio (55-6-1, 48 KO), który przetrwał szarżę młodego byczka i kiedy ten opadł z sił, wykorzystał swą szansę i wygrał przed czasem.

W powrocie Lemieux zanotował kolejną wpadkę - przegrał na punkty z mocno już rozbitym Joachimem Alcine'em (33-3-1, 19 KO), przez co wypadł z rankingów i musiał znów zacząć obijać przysłowiowych kelnerów. Ubiegłej nocy w Montrealu David odniósł trzecie z rzędu szybkie zwycięstwo. Tym razem znokautował już w drugiej rundzie Alberta Ajrapetjana (20-4, 9 KO).

Ciekawie było także w walce Logana McGuinnessa (19-0, 9 KO) z Carlosem Manuelem Reyesem (23-2-1, 15 KO). Znacznie niższy dominikański bokser zdominował faworyzowanego przeciwnika w pierwszych czterech odsłonach i wygrywał także piątą, ale niepotrzebnie wdał się w ostrą wymianę, po której wylądował na deskach ustrzelony ciosem na korpus. Reyes powstał, ale długo nie mógł dojść do siebie i zaczął trwonić przewagę z początkowej fazy pojedynku. Kiedy wydawało się, że zaczyna opanowywać sytuację, wylądował na deskach po raz drugi - tym razem po krótkim lewym sierpowym na głowę. Ambitny Latynos kontynuował walkę, ale nie mógł już odrobić wcześniejszych strat, a w samej końcówce dziesiątej odsłony znów nadział się na mocny cios i ledwie dotrwał do gongu kończącego walkę. Sędziowie punktowali 95-93, 96-92 i 97-91 - wszyscy zgodnie dla 25-letniego McGuinnessa, który zachował tym samym pas NABA w wadze super piórkowej.