WACHA NIE DA SIĘ OBRONIĆ

Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy

2012-12-13

Mariusz Wach zostanie ukarany za stosowanie niedozwolonego wspomagania, ale szykuje się do kolejnej walki. - Nagonka na Mariusza jedynie utwierdza mnie w przekonaniu, że obóz Kliczków nie gra fair. Afera dopingowa została przez kogoś ukartowana - to słowa Mariusza Kołodzieja z ubiegłego tygodnia.

Wypowiedział je po pierwszych doniesieniach o pozytywnym wyniku badań antydopingowych Mariusza Wacha. Dziś szef grupy Global Boxing Promotions wie, że jego pięściarz, przygotowując się do walki z Władymirem Kliczką, przyjmował zabronione środki. Nie ma tylko pewności, czy robił to świadomie.

To nie był przypadek
W oświadczeniu wydanym wraz ze współpromująca Mariusza Wacha grupą Classic Entartaiment&Sports, Kołodziej odcina się od całej sprawy. Sugeruje, że winę za dopingową wpadkę ponosi sztab szkoleniowy. – Pod banderą naszych stajni Mariusz Wach wygrał pięć kolejnych walk (...) i spełnił swoje życiowe marzenie, podejmując 10 listopada walkę z Władymirem Kliczką o tytuły mistrza świata (...). Nie ingerując w sposób prowadzenia przygotowań do walki, obdarzyliśmy trenerów zaufaniem i oczekiwaliśmy od nich etyki – czytamy w oświadczeniu.

Po tym, jak tydzień temu Kołodziej otrzymał od Niemieckiej Federacji Boksu potwierdzenie pozytywnego wyniku próbki A, poprosił specjalistów o opinię na temat środka dopingującego, którego nazwa widniała na piśmie. Z naszych informacji wynika, że ekspertyza nie pozostawiła złudzeń. Wedle niej zabronione substancje nie mogły znaleźć się w organizmie przez przypadek. Doping musiał być stosowany dłużej. Podejrzenie pada nie tylko na półtoramiesięczny okres treningów w Polsce, ale i wcześniejsze tygodnie, gdy pięściarz pracował nad przygotowaniem fizycznym w USA. Nie ma więc mowy o teoriach spiskowych. Jedna z nich głosiła, że zakazany środek mieli podać Polakowi przed walką współpracownicy Kliczków.

- Na miejscu pana Bönte (menedżera ukraińskich mistrzów świata – przyp. red.) zwróciłbym uwagę na to, w jaki sposób nowa, zaakceptowana przez Witalija Kliczkę rękawica, znalazła się w szatni Mariusza Wacha (...) Skąd możemy mieć pewność, że w tej rękawicy nie zostały umieszczone jakieś nielegalne substancje? – pytał Kołodziej w ubiegłym tygodniu. Był oburzony faktem, że o aferze dowiedział się z mediów. Dziś wstrzymuje się od komentarza. Podobno nie zdecydował się nawet na złożenie wniosku o zbadanie próbki B. Z pytaniami odsyła do Juana De Leona, głównego trenera Wacha oraz Marcina Machuli, specjalisty od przygotowania fizycznego. Ten pierwszy spędził z bokserem cały okres przygotowawczy. Zajęcia siłowe z Machulą miały miejsce tylko w USA. Mariusz Wach utrzymuje, że świadomie dopingu nie przyjmował. Nie wierzy też w winę trenerów.

- Wierzę im w stu procentach. Gdybym nie miał do nich zaufania, nigdy bym z nimi nie trenował – zapewnia.

W ringu już wiosną?
Szanse na negatywny wynik badania próbki B są nikłe. Wszystko wskazuje, że Mariusz Wach zostanie uznany za winnego. Straty inne od tych wizerunkowych nie powinny być dla niego dotkliwe. Prawdopodobnie Polak zostanie zdyskwalifikowany na pewien czas przez niemiecką federację, ale nie przekreśli to jego szans na występy w innych krajach. Wciąż obowiązuje go kontrakt z grupą Kołodzieja oraz CES.

Wylot do USA pięściarz wstępnie zaplanował na 15 stycznia. Możliwe, że kolejną walkę stoczy już wiosną 2013 roku. Trudno sobie jednak wyobrazić, by przygotowywał się do niej pod okiem dotychczasowych szkoleniowców.