MARQUEZ: OSIĄGNĄŁEM JUŻ WSZYSTKO

Rafael Soto, boxingscene.com

2012-12-10

Zwycięstwo przed czasem nad odwiecznym rywalem - genialnym Mannym Pacquiao (54-5-2, 38 KO) było jak wisienka na torcie dla wspaniałej kariery Juana Manuela Marqueza (55-6-1, 40 KO). W wieku 39 lat Meksykanin znalazł się w miejscu, do którego dążył przez całe swoje życie i musi stanąć przed trudną decyzją - zawiesić rękawice na kołku, będąc na szczycie, czy stoczyć kolejną ryzykowną walkę za wielkie pieniądze.

Opcji jest co najmniej kilka. Szefowie Top Rank już myślą o skonfrontowaniu "Dinamity" z Timothym Bradleyem (29-0, 12 KO). W odwodzie jest jeszcze Brandon Rios (31-0-1, 23 KO) oraz piąta walka z "Pacmanem", a nawet rewanż z Floydem Mayweatherem (43-0, 26 KO), który przed laty nie dał Meksykaninowi najmniejszych szans.

- Po pierwsze, chciałbym pogratulować Manny'emu Pacquiao, który zawsze był dla mnie wspaniałym rywalem  - silnym, niebezpiecznym i nieustraszonym. Przystąpiłem do tej walki doskonale przygotowany z zamiarem wykorzystania błędów Pacquiao i to mi się udało. Wygrałem przez nokaut. Teraz czas na świętowanie i spędzanie czasu z rodziną. Jeśli moje dzieci zechcą, żebym zakończyć karierę, zrobię to. Dokonałem już wszystkiego, na czym mi zależało - oświadczył 39-letni Meksykanin.