ARIZA: NIE JESTEM W SZOKU. MARQUEZ ZAPRACOWAŁ NA TEN WYNIK

Ryan Burton, boxingscene.com

2012-12-10

- Nie rozumiem, dlaczego dla niektórych to taki wielki szok - dziwi się Alex Ariza, specjalista od przygotowania fizycznego, który od wielu lat pracuje z Mannym Pacquiao (54-5-2, 38 KO). - Marquez miał znakomitego szkoleniowca i wykonał jego program. My w ogóle nie skupialiśmy się na przygotowaniu fizycznym. Nie robiliśmy żadnych niezbędnych ćwiczeń.

Zwycięski Juan Manuel Marquez (55-6-1, 40 KO), który pokazał w swoim występie siłę, jakiej nikt się po nim nie spodziewał, korzystał z pomocy owianego złą sławą Angela Heredii Hernandeza, któremu udowodniono, że przed laty podawał sterydy anaboliczne sprinterom Timowy Montgomery'emu i Marion Jones. Hernandez uniknął więzienia, bo poszedł na współpracę z organami śledczymi i podał wszystkie nazwiska oraz dane.

- Dla mnie nie ma mowy o szoku. Tak się dzieje, kiedy przez trzy miesiące wstajesz o 4.30 rano, wykonujesz sumiennie wszystkie ćwiczenia, dobrze się odżywiasz, trenujesz i zachowujesz koncentrację - uważa Ariza. - Zwróćcie uwagę na to, w jaki sposób trenował Marquez. Krótkie, gwałtowne przyspieszenia, niewielka ilość powtórzeń. Wiedziałem, że trenuję, by zadawać kilka potężnych uderzeń i odskoczyć, odpocząć. Jego siła co najmniej dorównała sile Manny'ego.

Ariza nie jest zadowolony z tego, że Freddie Roach skupiał się głównie na bokserskim przygotowaniu "Pacmana", ale nie ma żadnych zarzutów, co do dyspozycji swojego zawodnika.

- Moim zdaniem wyglądał świetnie. Po nokdaunie doszedł do siebie, zaczął dobrze się poruszać, trafiał Marqueza, rozbijał go. Byłem zaskoczony, że Marquez przyjmuje takie ciosy. Manny doszedł do siebie po tym ciężkim nokdaunie.

Ariza przybliżył także sytuację, jaka zapanowała w szatni po walce, kiedy wszyscy bliscy Manny'ego pogrążeni byli w głębokim smutku, a "Pacman" ich pocieszał.

- To było zabawne. Wszyscy byliśmy zasmuceni, a on mówił nam "Hej, taki jest boks. Zagapiłem się i dostałem za swoje". Nie sądzę, żeby Manny chciał teraz odejść. To prawda, nikt jeszcze nie widział go w takim stanie. Wszyscy zlekceważyli Juana. Piąta walka powinna dojść do skutku. Będzie lepsza, niż poprzednie cztery. Tym razem obydwaj poszli na całość, każdy leżał na deskach. To była dobra walka.

- Myślę, że kolejnym krokiem będzie doprowadzenie do piątej walki. Musimy pokłonić się Marquezowi. Miał złamany nos, obficie krwawił, był pocięty, zraniony i zamroczony - wylicza Ariza. - Manny zyskiwał przewagę, rozbijał go, ale nawet rozbijany Marquez wciąż potrafił zachować zimną krew. Wielkie serce do walki, pragnął zwycięstwa do końca.