WACH USTAŁ, BO COŚ WZIĄŁ?

Kamil Wolnicki, Maciej Szmigielski, Przegląd Sportowy

2012-12-06

Mariusz Wach, przegrany pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej chce się oczyścić z zarzutów. Jednak najpierw musi otrzymać wyniki kontroli antydopingowej po walce z Władymirem Kliczką.

Zdziwnie to  najczęstsza reakcja na rewelacje niemieckiego „Bildu", że Mariusz Wach przed walką o tytuł mistrza świata z Ukraińcem Władymirem Kliczko zażywał zabronione środki dopingujące. A już kompletną głupotą ze strony boksera byłoby przyjmowanie najbardziej ordynarnych medykamentów z grupy sterydów anabolicznych. Jeśli próbka B potwierdzi doniesienia niemieckiego dziennika, to oprócz wstydu konsekwencje mogą być też finansowo-sportowe. Tylko, aby móc do czegokolwiek się odnieść, Wach powinien najpierw otrzymać wyniki kontroli antydopingowej przeprowadzonej w Hamburgu.

Wczoraj „Bild" dalej ciągnął temat. Pojawiła się sprawa rękawic, przy których Polak ponoć kombinował.

- W jego prawej rękawicy usunięto wypełnienie – takie oskarżenie rzucił Bernd Bönte, menedżer ukraińskich braci w jednym z programów telewizyjnych. Miał to zauważyć tuż przed walką, w czasie kontroli Witalij Kliczko.

- To jest brutalne i zwariowane, żeby w ten sposób próbować poważnie zranić przeciwnika – twierdzi Bönte, ale nie mówi, dlaczego tę informację podał dopiero teraz, kilkanaście dni po pojedynku, który zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Ukraińca na punkty.

- Doping to już samo dno – stwierdził Kliczko w rozmowie z Bildem.

Tak czy inaczej, Wach ma spore problemy. Według naszych, nieoficjalnych informacji, nie wypłacono mu jeszcze gaży za walkę (jedynie zaliczkę na przygotowania) i raczej całości (mówiło się o około milionie dolarów) nie dostanie. A na wypłatę życia czeka nie tylko on, ale też jego promotorzy oraz trener i reszta sztabu. Niewykluczone, że pojedynek zostanie uznany za nieważny, jak było w wielu przypadkach, kiedy bokser został przyłapany na dopingu. Wtedy szansa na transfer gotówki z Niemiec zmaleje jeszcze bardziej. Krakowianin, jeśli otrzyma wynik badania, ma oczywiście możliwość odwołania się i zażądania badania próbki B, ale to najczęściej tylko odwlekanie wyroku.

Kara nie będzie dotkliwa
„Wiking" twierdzi, że niczego, przynajmniej świadomie, nie zażywał, a zabronione środki mogły pojawić się w jego organizmie przez „zabrudzone" odżywki, które kupował w Stanach Zjednoczonych. To się faktycznie zdarza, ale nie będzie raczej okolicznością łagodzącą. Poza tym, zdaniem ekspertów sterydy stosuje się w formie plastrów lub żelu.

– Sterydy anaboliczne powodują wzrost masy mięśniowej, przez co można też przyjąć więcej ciosów. W okolicach szyi i karku wzmocnione mięśnie są bardzo istotne, bo głowa nie odchyla się aż tak bardzo po kolejnych ciosach. Dzięki sterydom jest się też bardziej agresywnym, przez co można przyjąć więcej uderzeń – powiedział na łamach „Bilda" lekarz sportowy Bernd Kabelka.

Stanowiska w sprawie dopingu nie zajęły na razie władze żadnej z federacji bokserskich (Kliczko to mistrz WBA, IBF i WBO), bo też czekają na oficjalny komunikat. Ewentualna kara (poza utraconą gażą w całości lub części) nie będzie jednak raczej zbyt dotkliwa. BDB (Niemiecki Związek Bokserów Zawodowych) zdyskwalifikuje go najpewniej na rok, być może jakieś ruchy wykonają światowe organizacje bokserskie. I to wszystko. Boks zawodowy nie jest dyscypliną sportu, w której działącze bardzo przejmują się walką z dopingiem. I abstrahując od sprawy Wacha, to jest zdecydowanie głębszy problem.

Nie chronić dopingowiczów!
– Nie rozumiem tego. Może chroni się tych, którzy znoszą złote jaja? – powiedział nam trener jedynego aktualnie polskiego mistrza świata Krzysztofa Włodarczyka Fiodor Łapin. Jego zdaniem doping w boksie to istotny problem. Dzisiaj zawodnicy badani są najczęściej raz, zaraz po walce (oczywiście mowa o prestiżowych pojedynkach). Testy na mocz skierowane są najczęściej na wykrycie sterydów albo narkotyków i łatwo się do nich „przygotować".  Łapani muszą być naprawdę mocno nieostrożni. – A EPO? A hormon wzrostu? – pyta trener Łapin. – Chciałbym, żeby moi zawodnicy mieli paszporty biologiczne, byli objęci systemem ADAMS albo przynajmniej byli badani wyrywkowo – dodaje i idzie dalej: – Bądźmy pierwszą federacją bokserską, która tak zrobi! Jestem jak najbardziej za. Myślę, że moi zawodnicy są podobnego zdania. Rozmawiamy o tym, a ten światek jest mały i słychać o różnych historiach. Trzeba zacząć coś robić. Coraz częściej przed wielkimi walkami mówi się o tak zwanych testach olimpijskich. Liczę, że takie badania w końcu.


Ekspert
Jerzy Smorawiński, przewodniczący Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie

Nie ukrywam, że przypadki niedozwolonego dopingu w boksie trafiają nam się bardzo rzadko. Jeśli chodzi o walki zawodowców, to nikt się do nas nie zwraca z prośbą o przeprowadzenie kontroli antydopingowej, więc tak zwane gale bokserskie pozostają poza sferą naszego działania. Tak samo jest z mieszanymi sztukami walki, w których od pewnego czasu specjalizuje się znany poprzednio jako strongman Mariusz Pudzianowski.

Jeśli więc wierzyć „Bildowi", że po walce Mariusza Wacha z Władymirem Kliczką w organizmie tego pierwszego wykryto doping sterydowy, to jest to wiadomość zaskakująca. Powiem od razu: wspomaganie sterydami anabolicznymi może być bokserowi pomocne, bo przyspiesza chociażby budowanie masy mięśniowej. Może też istotnie wpływać na psychikę zawodnika, wzbudzając – jakże potrzebną w pojedynku na pięści – agresywność. Niekiedy zdarzają się nawet przypadki szału sterydowego, czego przykładem był przed laty szwedzki dyskobol Ricky Bruch. Sam kiedyś miałem do czynienia z takim przypadkiem akurat nie w sporcie, gdy ktoś dopuścił się ciężkiego pobicia po zażyciu potężnej dawki sterydów i został aresztowany.
A co do Wacha, to jakiekolwiek zarzuty pod jego adresem można będzie wysuwać dopiero po ewentualnym potwierdzeniu informacji, opublikowanej w „Bildzie".

Kamil Wolnicki dziennikarz Przeglądu Sportowego, Współpraca Maciej Szmigielski