HISTORIA NOWEGO TRENERA HATTONA

Piotr Jagiełło, The Sun

2012-11-22

Co może robić malarz pokojowy i dekorator w narożniku Ricky’ego Hattona (45-2, 32 KO) w sobotni wieczór? Udzielać "Hitmanowi" cennych wskazówek, bowiem taki jest właśnie pierwotny zawód jego nowego trenera Boba Shannona. Nowy duet za dwa dni przejdzie prawdziwą próbę ognia, a działko w ich kierunku wymierzy Wiaczesław Senczenko (32-1, 21 KO). Prawdopodobnie nawet sam Hatton nie do końca zdaje sobie sprawę z kim szlifuje formę do wielkiego powrotu.

- Nie sądzę, by Ricky wiedział, czym zajmuję się na co dzień. Hatton nigdy nie pytał, co robię – przyznał szkoleniowiec.

Współpraca na linii trener-pięściarz od początku układała im się znakomicie. Hatton i Shannon szybko znaleźli wspólny język, który ma ich zaprowadzić do kolejnego mistrzowskiego pasa.

- Od naszej pierwszej sesji treningowej można było poczuć niezaprzeczalną chemię między nami. Mam nadzieję, że w wieku 56 lat, będę mógł na dobre odejść od pędzli i skoncentrować się tylko i wyłącznie na pracy szkoleniowej. Jeśli Ricky zdecyduje się kontynuować karierę, to wierzę, że pozostanę w jego narożniku do czasu kolejnej walki o mistrzostwo świata z jego udziałem – dodał nowy mentor "Dumy Manchesteru".

Shannon został okrutnie dotknięty przez los. Gdy miał 21 lat, jego ojciec zginął tragicznie w swoim garażu, będąc przygniecionym przez samochód podczas rutynowej naprawy. Tragedia dotknęła również jego syna Roberta, który stracił życie w wypadku samochodowym. Z kolei Hatton po porażce w 2009 roku z Mannym Pacquiao nadużywał alkoholu i narkotyków, borykając się z myślami samobójczymi. Obaj zdołali przejść przez życiowe zakręty i razem postanowili stworzyć duet mogący jeszcze sporo namieszać…

- Sobota będzie bardzo emocjonująca, zarówno dla mnie, jak i dla Rickyego. Mimo to, zdołam zachować spokój w narożniku – zapewnił Shannon.