GREEN ODZYSKAŁ PAS IBO

Piotr Jagiełło, Informacja własna

2012-11-21

Przed chwilą Danny Green (33-5, 28 KO) odzyskał tytuł IBO w wadze junior ciężkiej. Na gali w Melbourne "Green Machine" pokonał na punkty 119-109, 116-112, 116-113  większego fizycznie i bez wątpienia cięższego Shane’a Camerona (29-3, 22 KO) sięgając po wakujący tytuł IBO w dywizji cruiser, ku uciesze tłumnie zgromadzonych fanów w hali Hisense Arena.

Na początku obaj pięściarze przystąpili do ataku bez wstępnego badania. Pierwszy widoczny cios zadał Cameron, który w kolejnych fragmentach pierwszego starcia dużo klinczował, aczkolwiek szybkość od początku była domeną jego australijskiego oponenta.

W drugim starciu rozcięcia na czole nabawił się Cameron po zderzeniu głowami. Nowozelandczyk na zakończenie, równo z gongiem, poczęstował Greena uderzeniem z prawej ręki, które jednak nie zrobiło wrażenie na byłym czempionie. W kolejnych fragmentach Shane zaczął wykorzystywać przewagę w warunkach fizycznych i kilkukrotnie trafił rywala długim lewym prostym

W czwartej rundzie "Zielona Maszyna" podkręciła tempo. Gospodarz przejmowa inicjatywę i z całą pewnością zapisał ten etap walki na swoją korzyść. Pojedynek rozgrywał się głównie w zwarciu i mniejszy Green wykorzystując swój spryt lepiej odnajdywał się na tej płaszczyźnie, testując kilkukrotnie szczęka "Górskiego Wojownika" ciosami sierpowymi.

Coraz intensywniejszą wymianę ognia mieliśmy w szóstej rundzie, przebudzony Cameron starał się zaskakiwać Greena, a ten nie pozostawał mu dłużny.

W myśl zasady "cios za cios" główni bohaterowi działali w kolejnej odsłonie. Najpierw sygnał dał Cameron, trafiając mocnym lewym prostym, po którym ochraniacz na szczękę Greena wylądował w pierwszym rzędzie za ringiem. Chwilę później odgryzł się Green i końcówka należała do niego.

Od ósmej rundy spadło tempo walki, przewaga była po stronie Greena i ten scenariusz utrzymywał się do samego końca. Potężne tarapaty przechodził Cameron w 11. rundzie. Ewidentnie zamroczony 35-latek klinczował i trzymał się kurczowo Greena, sprowadzając go na deski przez pchnięcie. 

Zimną krew Green zachował w ostatniej rundzie i pomimo, że wycieńczony Cameron był do skończenia, to Australijczyk pozwolił mu dotrwać do ostatniego gongu.