CUNNINGHAM: SKUPIAM SIĘ TYLKO NA ADAMKU

Leszek Błażyński, Przegląd Sportowy

2012-11-20

Za pieniądze zarobione na zwycięskiej walce z Krzysztofem Włodarczykiem kupił sobie pizzerię. Teraz bije się z Tomaszem Adamkiem i takich planów już nie ma.

Przegląd Sportowy: Tomasz Adamek mówi, że pierwsza wasza walka sprzed czterech lat na pewno pozostała w pana głowie. Musiał pan odczuć skutki jego ciosów, bo trzy razy leżał pan na deskach.
Steve Cunningham: Siły ciosów Adamka nie pamiętam. Trochę go zlekceważyłem, ale teraz inaczej podejdę do starcia.

- Tomasz Adamek ma zdecydowanie więcej atutów. W wadze ciężkiej stoczył dziesięć pojedynków, a pan walczył tylko raz i to na dodatek ze słabeuszem Jasonem Gavernem. Poza tym Polak będzie ważył więcej od pana.
SC: Przeniosłem się do wyższej kategorii, bo szukam kolejnych wyzwań. Mój rywal ma większe doświadczenie i może być cięższy o dziesięć funtów (4,5 kilograma – przyp. red.) czy dwadzieścia, ale dla mnie to nie ma znaczenia. W nowej kategorii czuję się świetnie. Jestem silniejszym i lepszym pięściarzem niż cztery lata temu. Oglądałem wszystkie pojedynki Tomasza Adamka w ciężkiej i on też wskoczył na wyższy poziom. Nasza konfrontacja zapowiada się ciekawie.

- Czy na którąś z walk Tomasza Adamka zwrócił pan szczególną uwagę?
SC: Analizowałem każdą i niektóre z nich były naprawdę dobre. Z Witalijem Kliczką nie miał szans. Była ogromna różnica pomiędzy nimi. To zresztą pięściarze, którzy mają całkiem odmienne style walki.

- Z braćmi Kliczko nikt nie potrafi sobie poradzić.
SC: Nie interesuje mnie to, kto jest obecnie na topie. Koncentruję się na sobie, chciałbym walczyć o pasy najważniejszych federacji i dla mnie to bez znaczenia, kto wtedy będzie je miał. Czy bracia Kliczko, czy ktokolwiek inny.

- Za pieniądze zarobione na walkach z Krzysztofem „Diablo" Włodarczykiem (Cunningham przegrał z Polakiem w pierwszej walce o pas IBF w wadze junior ciężkiej, a w rewanżu zwyciężył – przyp. red.) kupił pan pizzerię w Filadelfii. Czy teraz też zamierza pan odłożyć pieniądze na jakiś cel?
SC: Nie, kasa pójdzie na bieżące wydatki, może jeszcze wyjedziemy z rodziną na wakacje. Nigdy nie przepadałem jakoś szczególnie za pizzą, ale najważniejsze, że interes był dochodowy. Teraz jednak już nie zajmuję się tym biznesem. Mam na głowie inne sprawy.

- Śledzi pan karierę Włodarczyka?
SC: Oglądam jego walki. W dobrym stylu pokonał ostatnio Francisco Palaciosa. Bardzo się rozwinął. To świetny bokser i może dominować w wadze junior ciężkiej wiele lat. Moim zdaniem mógłby nawet spróbować swoich sił w wyższej kategorii i również osiągałby sukcesy.

- Bił się pan z Tomaszem Adamkiem oraz Krzysztofem Włodarczykiem. Który z nich jest lepszy?
SC: Nie lubię takich porównań. Każdy z nich ma własny styl walki. Z tego co wiem, to nigdy jeszcze nie zmierzyli się w ringu, a dopiero wtedy okazałoby się, kto jest lepszy.

- Na walce będzie trójka pańskich dzieci?
SC: Tak, siedzą nawet na miejscach przy samym ringu. One jednak nie przeżywają tak mocno pojedynków taty. To jeszcze dzieciaki, które inaczej niż dorośli odbierają boks. Myślą, że to zabawa...

- Znany jest pan ze swojej fascynacji komiksami, sam próbuje pan rysować historyjki bokserskie.
SC: Czasami coś sobie skrobnę, ale moich rywali już nie uwieczniam. Mam w domu komiksy, w których poza mną występują Krzysztof „Diablo" Włodarczyk oraz zawodnicy, którzy bili się ze mną wcześniej, jak Kelvin Davis i Guillermo Jones. Ostatnim moim rywalem, którego narysowałem, był Marco Huck. Z nim walczyłem pod koniec 2007 roku. Adamek już się nie załapał. Moje komiksy są w stylu słynnych amerykańskich opowieści o superbohaterach, czyli Supermanie, Spidermanie i innych.

- Może po zakończeniu kariery poświęci się pan rysowaniu?
SC: Mam kilka innych opcji do wyboru. Być może zostanę trenerem. Na razie ćwiczę jedynie z moim 10-letnim Steve'em juniorem, ale wszystko jeszcze przede mną.

Więcej przeczytasz w "Przeglądzie Sportowym"!