ŁASZCZYK: NASTAWIAM SIĘ NA 12 RUND

Katarzyna Niedźwiecka, Przegląd Sportowy

2012-11-17

Rozmowa z polskim bokserem zawodowym Kamilem Łaszczykiem (10-0, 6 KO), pretendentem do tytułu WBO Intercontinental w wadze piórkowej, który już dziś na gali w Hotelu Hilton w Warszawie stanie przed największym wyzwaniem w swojej dotychczasowej karierze.

- Niecały rok temu wystąpiłeś po raz pierwszy przed polską publicznością w warszawskim Hiltonie, z łatwością pokonując swego rywala w pierwszej rundzie. Tym razem zmierzysz się z dużo bardziej wymagającym przeciwnikiem, niepokonanym Antonio Cossu. Czym różni się obecny Kamil Łaszczyk od Kamila sprzed roku? Czego mogą spodziewać się kibice, którzy obejrzą dzisiejszą walkę?
KŁ: Przez ten czas zdobyłem dużo doświadczenia. Zmienił się mój styl boksowania, jestem trochę spokojniejszy w ringu. W zeszłym roku nie miałem okazji pokazać swoich możliwości, bo mój przeciwnik był - delikatnie mówiąc - przeciętny. Zresztą stawka pojedynku była też dużo mniejsza. Tym razem na pewno będzie ostro, kibice mogą liczyć na dużo emocji.

- Z kim i gdzie przygotowywałeś się do walki?
KŁ: Pracowałem z Piotrkiem Wilczewskim, pomagali mi też trener Mariusz Cieślak i Grzegorz Strugała z Gwardii Wrocław. Trenowałem w Dzierżoniowie razem z Mariuszem Wachem, który przygotowywał się tam do walki z Władymirem Kliczko. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z Piotrkiem. Dobrze się rozumiemy, on potrafi mnie zmotywować, pilnuje mnie na każdym kroku i nie pozwala się "obijać."

- Co wiesz o swoim przeciwniku, Antonio Cossu? Jakie są jego mocne i słabe strony?
KŁ: Jest podobnego wzrostu co ja i na pewno tak samo zdeterminowany. Zależy mu na zdobyciu tego pasa tak samo jak mnie. Oglądając jego poprzednie walki zauważyłem, że często opuszcza ręce. Na pewno będę próbował to wykorzystać podczas walki.

- Jaki masz plan na tę walkę?
KŁ: Odgryzę mu ucho! (śmiech). Poważnie - zacznę spokojnie, wyczuję go, sprawdzę na co go stać. Z tego co wiem Cossu to wojownik, więc muszę się nastawić na 12 rund. Jeśli tylko nadarzy się okazja żeby „skończyć go" przed czasem, to na pewno ją wykorzystam.

- Czy rodzina przyjedzie do Warszawy, aby Ci kibicować?
: Wsparcie rodziny jest dla mnie bardzo ważne, ale nie chciałem, żeby przyjeżdżali do Warszawy. Ostatnio dopingowali mnie na mojej walce we Wrocławiu i to był dla mnie za duży stres. Nie denerwuję się walcząc przed dużą publicznością, ale gdy na widowni zasiadają moi rodzice, czy dziewczyna, to od razu się spinam. Wolę, żeby oglądali moją walkę w telewizji.

- Wiem, że oglądałeś walkę swojego kolegi z drużyny Global Boxing Mariusza Wacha z Władymirem Kliczko. Co sądzisz o tym pojedynku?
: Mariusz pokazał się z dobrej strony, nie przegrał przed czasem. Udowodnił, że jest twardy i że ma serce do walki. Co najważniejsze, pokazał że Kliczkę można znokautować – wystarczył jeden mocny cios, żeby zamroczyć Władymira. Mariuszowi zabrakło niestety szybkosci. Miałem też wrażenie, że był przetrenowany. Napewno był też trochę spięty, stremowany.

- A czy Ty jesteś stremowany przed dzisiejszym występem?
KŁ: Jeszcze nie, pewnie lekki stres zacznie się jutro. Pierwszy raz w życiu zawalczę 12 rund, jest to lekka presja. Na razie czuję się dobrze, powoli wychodzę z choroby (jeszcze kilka dni temu zbijałem gorączkę). Jestem gotowy, muszę walczyć i wygrać.

- Po walce zostaniesz w Polsce, czy może wrócisz do New Jersey, gdzie trenuje reszta Twoich kolegów z drużyny?
KŁ: Chciałbym odpocząć około 2 tygodni, doleczyć chorobę, no i nadrobić zaległości w życiu prywatnym (śmiech). A potem? Będę czekał na kolejną walkę. Nie wiem jeszcze czy zostanę w Polsce, czy pojadę na obóz do Ameryki. Decyzja należy do mojego promotora, Mariusza Kołodzieja.

- Co chciałbyś powiedzieć swoim fanom?
KŁ: Trzymajcie kciuki! Mam nadzieję, że mój boks będzie się Wam podobał. Kibiców, którzy nie będą mogli przyjechać do Warszawy zapraszam przed telewizory, będzie ostra walka!