KLICZKO: SZACUNEK DLA WACHA

Redakcja, Eastsideboxing

2012-11-16

- Muszę przyznać, że Wach pokazał ogromne serce do walki. Nie można mu tego odmówić. Przyjął na głowę dużo mocnych uderzeń, a to nie jest łatwa sprawa. Czułem to na własnych palcach, kiedy biłem mocniej i mocniej, lecz ten facet ma chyba szczękę z kamienia - przyznał z uznaniem dla Mariusza Wacha (27-1, 15 KO) po raz kolejny aktualny król wagi ciężkiej w boksie zawodowym, Władimir Kliczko (59-3, 51 KO), który sobotnim zwycięstwem na punkty nad Polakiem obronił tytuły federacji WBO, WBA i IBF.

- Wach zebrał naprawdę dużo w tym pojedynku, dlatego mam dla niego wiele szacunku, gdyż cały czas starał się dalej robić swoje. W ósmym starciu sędzia omal nie zatrzymał walki, a jego narożnik wypuścił go do dziewiątego. Szczególnie za to ma u mnie szacunek - dodał 36-letni pięściarz z Ukrainy, w przeszłości mistrz olimpijski z Atlanty z 1996 roku.

Młodszy z braci Kliczko odniósł się również do sytuacji ze śmiercią jego legendarnego trenera Emanuela Stewarda na dwa tygodnie przed spotkaniem z Mariuszem w Hamburgu.

- Możecie sobie wyobrazić, że to nie było łatwe dla całego naszego sztabu. Z pewnością miało to na nas jakiś wpływ. Będę za nim tęsknić, ponieważ wszystko co kojarzy mi się z treningiem i boksem, kojarzy mi się również z nim. On ukształtował mój charakter i mnie jako zawodnika - podkreślił Władimir i nie omieszkał po raz kolejny zaatakować szkoleniowca Polaka, Juana De Leona, który sugerował, że być może walka zostanie odwołana.

- Byłem bardzo zawiedziony jego wypowiedziami. Odczytałem to w taki sposób, że to koniec Emanuela Stewarda, a co za tym idzie również mój koniec. Dlatego kiedy Emanuel umarł, traktowałem ten pojedynek serio bardziej niż kiedykolwiek. To wszystko zmotywowało mnie jeszcze bardziej - przyznał champion.

- Od połowy naszej potyczki starałem się skończyć Wacha przed czasem. Nie chciałem tego rozgrywać taktycznie, tylko go znokautować. On pozostał na nogach, za co należy mu się szacunek - zakończył Kliczko.