FONFARA: PRZYKRO MI, ŻE WALKI NIE BĘDZIE W TV

Paweł Chrząszcz, wp.pl

2012-11-16

Już niebawem możemy mieć kolejnego mistrza świata w boksie. W nocy z piątku na sobotę Andrzej Fonfara (22-2, 12 KO) stanie do walki o pas federacji IBO w wadze półciężkiej. Rywalem Polaka będzie Tommy Karpency (21-3-1, 14 KO), a walka odbędzie się w Chicago. Fonfara żałuje, że tego pojedynku kibice nie będą mogli obejrzeć w żadnej telewizji.

Minęło już kilka miesięcy od wygranego pojedynku z Glenem Johnsonem. Co się zmieniło po tej walce?
Myślę, że nabrałem jeszcze większej pewności siebie. Udowodniłem również wielu niedowiarkom, że potrafię pokonać tak doświadczonego i trudnego przeciwnika. To też umocniło mnie w przekonaniu, że jestem w stanie na przestrzeni lat zostać mistrzem świata. Dziesięciotygodniowy obóz przygotowawczy przyniósł doskonałe efekty. Po tym starciu czułem się świetnie, mogłem boksować dalej.

Ta walka chyba dała Tobie również świadomość, że kolejny rywal, w walce o tytuł IBO, jest zdecydowanie w twoim zasięgu?
To prawda, ale to nie znaczy, że go zlekceważę. To twardy pięściarz, który przeboksował cały dystans chociażby z Nathanem Cleverly. Na pewno przyjedzie tutaj doskonale przygotowany i zrobi wszystko, by zdobyć pas mistrza świata federacji IBO. To nie jest bokser, który przyjeżdża tylko po wypłatę.

Co więcej jesteś w stanie powiedzieć o Tommym Karpencym?
Przede wszystkim jest mańkutem, trochę opuszcza prawą rękę. Już mamy przygotowaną taktykę na niego. Na pewno będzie trzeba dużo atakować prawą ręką i na dół i na górę. Pytanie, jaką on ma na mnie taktykę. Zazwyczaj kontrował w swoich poprzednich walkach. Dla mnie najważniejsza jest wygrana i pas. Czy zdobędę go zwycięstwem na punkty, czy przez nokaut, to już wyjdzie "w praniu".

Jak będą wyglądać ostatnie dni przed tym starciem?
Mam jeden trening dziennie. W tej chwili koncentruję się na regeneracji sił i utrzymaniu wagi. Oczywiście dochodzą też aspekty pozasportowe, czyli uczestnictwo w promocji pojedynku. Regularnie odbieram telefony z Polski i rozmawiam z mediami.

Zgodzisz się z tym, że zdobycie w weekend tytułu IBO będzie przepustką do lepszego, bokserskiego świata. To taki moment, w którym na błąd nie można sobie pozwolić.
To prawda. Moja pozycja może bardzo zmienić się na korzyść. Przede wszystkim ludzie chętniej będą przychodzić i oglądać mistrza świata w akcji. Na pewno dużo szerzej otworzą się przede mną drzwi do ścisłej czołówki wagi półciężkiej, pojawią się lepsze oferty walk. Nie możemy również zapomnieć o jednym najważniejszych aspektów tego sukcesu - stacje telewizyjne chętniej będą pokazywać mistrza świata w akcji.

Jak wygląda twoja sytuacja w kontekście ewentualnych transmisji telewizyjnych. Niestety fani nie będą mogli zobaczyć ciebie na żywo w najbliższym starciu.
Niestety, bardzo mi przykro z tego powodu. ESPN miało jeszcze raz nas pokazywać, po starciu z Glenem Johnsonem, ale niestety ta stacja nie miała miejsca w tym roku na naszą galę. Showtime i HBO również nie mieli terminu na przeprowadzenie transmisji. Bardzo żałuję, że przez brak sygnału ze Stanów, w Polsce nie będzie relacji. Wiem, że Polsat, "N" i Orange Sport były zainteresowane, ale niestety nic z tego nie wyszło. Mogę obiecać fanom w kraju, że starcie będzie nagrywane i wrzucone do sieci. Myślę, że telewizje mocniej się zainteresują jak tylko zdobędę pas IBO.

TV to jedno, równie ważni są także kibice na trybunach. Pamiętam wcześniejsze walki, gdzie w US Pavilion nie było rzeszy kibiców. Jak dzisiaj ta sytuacja wygląda?
Tutaj w Chicago już jest znacznie, znacznie lepiej. Bilety sprzedają się jak świeże bułeczki. Wcześniej faktycznie przychodziło niewielu kibiców - jak sam wspomniałeś. Z walki na walkę te statystyki jednak rosną. Sukcesywną pracą, kolejnymi wygranymi i nokautami przyciągam uwagę fanów pięściarstwa. Moją ostatnią walkę oglądało około pięć tysięcy kibiców. Chciałbym w najbliższy weekend powtórzyć ten wynik, ale cicho wierzę, że będziemy świadkami rekordowej frekwencji.

Wygrywasz w weekend, zdobywasz pas IBO i co dalej. Jakie plany?

W przyszłym roku będziemy chcieli obronić ten pas... ale spokojnie, najpierw muszę go zdobyć (śmiech). Bardzo chciałbym podjąć walkę o tytuł jednej z lepszych federacji. Ale ciężko w tym punkcie kariery sprecyzować, co dalej. Jeśli wygram, na pewno pojawią się propozycje, na pewno łatwiej mi będzie o starcie z czołowym nazwiskiem w półciężkiej, a tym samym, łatwiej będzie o transmisję w którejś ze stacji. Jest tylko jedno "ale", ja jeszcze tego pasa nie mam. Wierzę, że po weekendzie w dużo pewniejszym tonie będę się wypowiadał o swojej przyszłości.

A czy dotychczas otrzymaliście konkretny sygnał z obozu któregoś z czołowych pięściarzy?
Tak, jakiś czas temu dostaliśmy propozycję walki od Andre Worda w kategorii super średniej. Ten pięściarz obecnie dzierży pasy dwóch bardzo ważnych federacji – WBA i WBC. Zmiana kategorii wagowej w moim przypadku jest możliwa, ale tylko w chwili, gdy faktycznie jest to walka o poważny tytuł. Było zresztą z tym trochę zamieszania, bo pojedynek ten miałby się odbyć w przyszłym roku. Ostatecznie Andre wejdzie do ringu z kimś innym. Były też dwie oferty od Cleverly'ego, ale nie porozumieliśmy się co do finansów.

Ostatnio w internecie twoją walkę promuje Artur Boruc...
Artur to bardzo w porządku człowiek. Utrzymujemy ze sobą kontakt, mam nadzieję, że kiedyś przyjedzie na moją walkę. Oby to było starcie o mistrzowski pas. Przede wszystkim taka walka musiałaby się odbyć poza sezonem piłkarskim.