BANKS: ZROBIĆ SWOJE

Keith Idec, Boxingscene

2012-11-16

- Emanuel Steward był wspaniałym mentorem, a ja traktowałem go jak ojca. Zaopiekował się mną kiedy miałem piętnaście lat. Dorastałem oglądając Lennoxa Lewisa, jeździłem z nim do Big Bear na obozy Oscara De La Hoyi oraz Prince'a Naseema Hameda. Tak więc cały czas poruszałem się i żyłem obok boksu. Nauczyłem się wiele w tym okresie od niego o tym sporcie, ale również o życiu. Był nawet taki okres, gdy mieszkaliśmy razem, przez kilka lat z rzędu widząc się dzień w dzień. Wchodząc jednak do ringu należy wszystko zostawić za sobą i zapomnieć o całym świecie - mówi na godziny przed walką ze wschodzącą gwiazdą wagi ciężkiej, Sethem Mitchellem (25-0-1, 19 KO), trener Władimira Kliczki, lecz przede wszystkim inny groźny bokser tej dywizji, Johnathon Banks (28-1-1, 18 KO).

Stawką tej potyczki jest "półfinał" eliminatora do tronu WBC. Oznacza to więc tyle, że lepszy z tej dwójki stanie potem do kolejnego pojedynku, prawdopodobnie z Tysonem Furym, o miano oficjalnego pretendenta dla Witalija Kliczki (45-2, 41 KO). Co ciekawe Banks jest promowany przez K-2 i ukraińskich braci, ale zanim dobije się do swojej szansy, 41-letni już Witalij, flirtujący od jakiegoś czasu z polityką, raczej boksować nie będzie.

- Walkę przyrównałbym do pójścia na wojnę. Musisz zamknąć za sobą wszystko i po prostu idziesz na nią, bez względu na to, co dzieje się akurat w twoim domu. Właśnie w takiej sytuacji się znalazłem. W sobotę muszę wyjść na ring i zrobić swoje. Nie jest ważny mój stan psychiczny ani to, co działo się w ubiegłym miesiącu. W sobotni wieczór mam być przygotowany do walki - dodał były pretendent do mistrzostwa kategorii cruiser, zastopowany przez naszego Tomka Adamka.