KRASNIQI NIE MOŻE SIĘ DOCZEKAĆ

Piotr Jagiełło, SES Boxing

2012-11-14

Notowany na pierwszym miejscu w rankingu WBO w wadze półciężkiej Robin Krasniqi (38-2, 14 KO) w piątek w Magdeburgu stoczy następny pojedynek. Rywalem 25-latka przymierzanego niedawno do Nathana Cleverly'ego będzie Amerykanin Max Heyman (25-11-4, 14 KO). Podopieczny Dirka Dzemskiego spotkał się z oponentem na konferencji prasowej, a jego bojowe nastawienie nie powinno budzić wątpliwości.

- Czekam z niecierpliwością na tę walkę. Dla mnie każdy kolejny pojedynek jest jak rywalizacja o mistrzostwo świata. Zdobyłem wiele doświadczenia, dodatkowo mam przyjemność pracować z najlepszym trenerem w Niemczech. Mam więc wszystko, by wygrać kolejny pojedynek, a potem stać się czempionem! – powiedział reprezentant grupy SES Boxing.

Oszczędny w słowach był Heyman, który do tej pory, pomimo 33 lat na karku, nie osiągnął w zawodowstwie niczego szczególnego. 

- Robin jest młodym, silnym bokserem. Dużo o nim słyszałem, jestem dobrze poinformowany. Przede mną ciężkie zadanie, ale dam z siebie wszystko – odpowiedział "Szalony".

Publiczność zgromadzoną w Maritim Hotel przed głównym daniem wieczoru rozgrzać ma Francesco Pianeta (27-0-1, 14 KO). Rosły Niemiec po odprawieniu dwóch weteranów tym razem skrzyżuje pięści z niegroźnym Nelsonem Dario Dominguezem (14-1-1, 7 KO). W ubiegłym roku Argentyńczyk już w drugiej rundzie został znokautowany przez Andrzeja Wawrzyka.

- Wcale nie jestem daleko od Kliczków – wypalił były mistrz Unii Europejskiej - Wiem to teraz. Jednak za każdym razem muszę dawać z siebie wszystko w ringu. Tak też będzie w piątek – zapewnił Pianeta.

- Traktuję tę konfrontację jako szansę. Francesco jest mańkutem. Mogę zebrać wiele cennego obycia. Byłem pod wrażeniem jego zwycięstw nad McCallem i Bothą. Nie lekceważ mnie! – przestrzegał Latynos.