WACH: JEST KAC MORALNY

Redakcja, tvn24.pl

2012-11-13

- Zrobiłem wszystko, co było do zrobienia - przyznał w TVN24 Mariusz Wach. Choć siniaki po bolesnej porażce z Władimirem Kliczką zniknęły, to "Wiking" sobotniej walki szybko nie zapomni. - Jestem zdołowany, mam kaca moralnego - mówił bokser.

Wach czuje się "zdołowany", bo do ringu wchodził pewny siebie. Wziął ze sobą do Hamburga nawet specjalną torbę, w której miał przywieźć wszystkie cztery mistrzowskie pasy Ukraińca. Skończyło się na bolesnej lekcji boksu. Kliczko wygrał jednogłośnie, sprawił krakowianinowi potworne lanie. Na głowie Polaka wylądowało prawie 300 ciosów. Wach zrewanżował się zaledwie 60 trafieniami.

- Zabrakło szybkości, dynamiki. Byłem za wolny, a na każdy mój atak on odpowiadał serią swoich ciosów - mówił o przyczynach swojej porażki dwumetrowy Polak.

Zarzeka się: - Gdybym był troszkę szybszy, to ta walka wyglądałaby zupełnie inaczej.

Pójdzie do psychologa

Receptą na zapomnienie o gradzie otrzymanych ciosów i dotkliwej porażce z Władimirem Kliczką ma być trening.

- Chcę jak najszybciej wrócić na salę treningową, żeby nie myśleć o głupotach, nie dołować się statystykami - podkreślał Wach.

Dodał, że na pewno skorzysta z usług psychologa, który pomagał mu przed walką.

W kolejce do kolejnego Kliczki?

W Polsce Wach zostaje do 15 stycznia. Wtedy wróci do USA, gdzie będzie przygotowywał się do kolejnej walki. Kiedy i z kim, jeszcze nie wiadomo. Czy ze starszym z braci Kliczków, "Wiking" nie chciał odpowiedzieć.

- Z promotorem będę rozmawiał w sobotę. Siądziemy i zobaczymy - stwierdził tylko.

Musiał zainterweniować

Na razie będzie odpoczywał. Złożenia autografu nie odmówi. Jak również, interwencji w miejskim autobusie, gdyby taka była potrzeba. Już raz w warszawskiej komunikacji zaprowadził porządek, gdy chuligani zaatakowali kierowcę.

- Chcieli go wyciągnąć z autobusu. Musiałem zainterweniować, ale później było miłe zakończenie. Ponad 30 osób zaczęło bić mi brawo i dziękować - opowiadał na koniec sympatyczny bokser.