OSTATNIE CHWILE W HOTELU

Łukasz Furman, Informacja własna

2012-11-10

- Zobaczymy jak ten skurczybyk zachowa się, kiedy jego tętno będzie wynosić 190 uderzeń na minutę - mówił jeszcze wczoraj Juan De Leon. Bo to nie podejrzana szczęka Władimira Kliczki (58-3, 51 KO), a podobno niesamowita wytrzymałość oraz wydolność Mariusza Wacha (27-0, 15 KO) ma być kluczem do sukcesu Polaka w dzisiejszej potyczce o tytuł mistrza wszechwag federacji WBA, WBO i IBF.

Popularny "Waszka" na każdym treningu był poddawany rozmaitym testom wydolnościowym, a specjaliści analizowali jego wyniki. A te podobno były doskonałe. Dlatego nasz "Wiking" z Juliusem Longiem nie tylko ćwiczył różne akcje, lecz również sporo się z nim przepychał, ucząc tym samym "podmęczać" rywala. Podczas sparingu Piotrek Wilczewski wcielał się w rolę sędziego ringowego i co chwilę zwracał Mariuszowi uwagę. Oczywiście były to absurdalne zastrzeżenia, niesprawiedliwe względem Polaka, a wszystko miało uodpornić Wacha na tego typu zagrywki, by potem w ringu nic nie było w stanie wyprowadzić go z równowagi. Na szczęście te obawy skończyły się chyba z momentem ogłoszenia faktu, że to doświadczony Eddie Cotton będzie rozjemcą w dzisiejszej walce.

Mariusz doskonale odnalazł się w nowej roli. Nie zatracił poczucia humoru, żartował do samego końca i nawet po wczorajszej ceremonii ważenia znalazł czas by porozmawiać z każdym. Uśmiechnięty, w ogóle nie przejmujący się tym całym zamieszaniem. Dziś jednak obóz naszego pretendenta absolutnie odciął go od świata. Dostęp do niego ma tylko kilka osób i nawet ludzie z najbliższego otoczenia raczej nie byli do niego dopuszczani.

Hotel Mariusza i Władimira są położone tuż obok siebie. Dzieli je tylko ściana. Pod drzwiami tego po lewej stoi samochód z napisem "Challenger", kilka metrów dalej "Champion". Za około dwie godziny obaj do nich wsiądą i pojadą do O2 Arena. A to co wydarzy się już w szatni może być kluczowe odnośnie wyniku pojedynku. Bo jeżeli Wach wytrzyma presję, jaką dotąd znosił wyśmienicie, to rzeczywiście wyjdzie pomiędzy liny z nastawieniem, by od pierwszej sekundy spychać mistrza do defensywy. I być może zostanie pierwszym w historii naszego boksu mistrzem świata wagi ciężkiej.