WACH Z KLICZKĄ O TYTUŁY I NIEŚMIERTELNOŚĆ

Dariusz Jaroń, interia.pl

2012-11-09

Eksperci nie dają mu większych szans, bukmacherzy obiecują fortunę za zwycięstwo, a polscy kibice trzymają kciuki bardziej z patriotycznego obowiązku niż z przekonania, że Mariusz Wach (27-0, 15 KO) może w sobotni wieczór odprawić z kwitkiem Władimira Kliczkę (58-3, 50 KO). Tyle teorii. W praktyce, kiedy w ruch pójdą pięści, decydować będą umiejętności bokserskie, psychika, wola walki i odrobina szczęścia. Czy to wystarczy, żeby Polak po raz pierwszy w historii został mistrzem świata wagi ciężkiej?

Mariusz Wach 10 listopada w Hamburgu zmierzy się z bokserskim mistrzem świata federacji WBA, IBF i WBO w wadze ciężkiej Władimirem Kliczką. - Nie mogę nic robić na wariata i zostawić głowy w szatni - podkreślił "Wiking".

Młodszy z braci Kliczko uważany jest obecnie za najlepszego boksera wagi ciężkiej na świecie. "Biblia boksu", czyli prestiżowy magazyn "The Ring", stawia Władimira ponad jego bratem, Witalijem, w rankingu najlepszych pięściarzy królewskiej kategorii wagowej.

Rywal Wacha to postrach światowych ringów. Niepokonany od kwietnia 2004 roku Ukrainiec, pokonując, najczęściej przez nokaut, kolejnych rywali zgromadził w swoim dorobku tytuły mistrza świata wagi ciężkiej aż czterech szanowanych federacji (WBA, IBF, IBO, WBO). Do całkowitego zdominowania tej kategorii wagowej brakuje mu tylko pasa WBC, ale ten pozostaje od lat w rękach jego starszego brata.

Wach to twardziel, nie można go skreślać

Dokonania polskiego "Wikinga" na tle utytułowanego oponenta wypadają blado. Bogatej kolekcji mistrzowskich tytułów Kliczki Wach przeciwstawia jedynie peryferyjny pas WBC International. Mistrz świata zwraca jednak uwagę na to, że przed swoją pierwszą poważną walką o tytuł też był postacią anonimową dla szerszej publiczności. Kurtuazja? Być może, ale nie można przekreślać szans Wacha na zwycięstwo, chociaż bez dwóch zdań to Władimir będzie wielkim faworytem sobotniej potyczki.

Teoretycznie Kliczko ma po swojej stronie wszystkie atuty, żeby gładko pokonać Wacha. Na szczęście sport to nie matematyka, a faworyt nie zawsze wygrywa. Przed tygodniem dowiódł tego Jerzy Janowicz, który w wielkim stylu zawędrował aż do finału prestiżowego turnieju w Paryżu, po drodze eliminując między innymi trzecią rakietę świata, Andy’ego Murray’a.

Co Wach może postawić na szali w konfrontacji z najlepszym pięściarzem wagi ciężkiej na świecie? Przede wszystkim imponujące warunki fizyczne. Widok jednego z braci Kliczko patrzącego z dołu na swojego rywala to ewenement. Mariusz jest wyższy o 4 cm od Władimira i ma większy o 2 cm zasięg ramion. W swoich dotychczasowych pojedynkach Ukrainiec bazował na walce na dystans, a niżsi, nierzadko o głowę, rywale mieli problem z przedostaniem się w okolice jego szczęki. Wach będzie miał cel na wyciągniecie ręki.

"Wiking" ma ponadto mocną psychikę. To twardziel, nie przegra walki z Kliczką w szatni, jak wielu jego oponentów. Żeby oswoić się Władimirem, Wach umieścił podobiznę rywala w sali treningowej. Mówi, że dzięki temu nie będzie czuł się nieswojo w ringu.  Pozostając w temacie mentalnego przygotowania do walki warto przyjrzeć się również Kliczce. Nie tak dawno pożegnaliśmy jego trenera i przyjaciela, Emanuela Stewarda. Czy jego asystent, Johnathon Banks sprosta zadaniu? Czy Kliczko nie straci zimnej krwi, chcąc znokautować Wacha i zadedykować zwycięstwo zmarłemu trenerowi?

Tyson i Lewis też byli faworytami

Trzeci i chyba najważniejszy argument pozwalający nam doszukiwać się szans Wacha na sprawienie sensacji jest taki, że Ukrainiec to też człowiek. Nie jest zaprogramowaną maszyna, kroczącą bez końca od zwycięstwa do zwycięstwa. On również kiedyś zazna ponownie smaku porażki. Mike Tyson wchodząc do ringu w Tokio w lutym 1990 roku był niekwestionowanym mistrzem świata i postrachem rywali. James "Buster" Douglas nie miał szans na pokonanie "Bestii". Ale wygrał, posyłając murowanego faworyta na deski. Z pozycji króla wagi ciężkiej 11 lat później Lennoksa Lewisa zdetronizował potężną bombą Hasim Rahman. W tej kategorii wagowej, zgodnie z powtarzanym od lat frazesem, pojedynczy cios ma znaczenie i może zmienić losy pojedynku.

Pisząc tekst ku pokrzepieniu serc nie można jednak zapomnieć o największym mankamencie Wacha w konfrontacji z Kliczką. Wbrew opinii wielu ekspertów nie będzie nim jednak brak doświadczenia w walce z tej klasy rywalami, ale szybkość naszego pięściarza. Ukraińscy bracia słyną z bardzo dobrego przygotowania kondycyjnego i świetnej, jak na swoje gabaryty, szybkości. Właśnie szybkość miała być atutem Tomasza Adamka w starciu z Witalijem. Sen o podboju wagi ciężkiej przez "Górala" prysł już w pierwszej rundzie, kiedy okazało się, że to Kliczko sprawniej porusza się w ringu.

Pierwszy mocny cios Kliczki będzie decydujący

Jestem przekonany, że Wach wytrzyma napięcie związane z walką, nie przegra jej jeszcze w szatni i odpowiednio zmobilizowany i skoncentrowany rozpocznie pojedynek, kiedy zabrzmi pierwszy gong. Zastanawia mnie natomiast reakcja naszego "Wikinga" na pierwsze soczyste uderzenie mistrza. Nie brakowało pięściarzy, którzy gaśli po pierwszym przetestowaniu na własnej szczęce siły ciosu Kliczki i z trybu "wygraj" przełączali się na "przetrwaj". Zagadką pozostaje również odporność Wacha, bo nikt go dotąd w ringu poważnie nie zranił.

Między bajki włożyłbym za to opowieści ekspertów o szklanej szczęce i słabej kondycji Kliczki. Nie doszedłby tam, gdzie obecnie się znajduje, gdyby składał się niczym leżak na basenie po pierwszym lepszym ciosie. Poza tym opinie o odporności i przygotowaniu fizycznym Ukraińca opierają się na jego walkach sprzed blisko 10 lat. Nie mają zatem większego sensu. Zostawiając dyskusję na temat tego, czy szczęka Kliczki zrobiona jest ze szkła czy tytanu, warto mieć w pamięci słowa nieodżałowanego Jerzego Kuleja. Mistrz często powtarzał, że nie ma pięściarzy odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni.

Jak Wach będzie trzymał dystans lewą i w odpowiednim momencie celnie wystrzeli prawą ręką, to ma szansę wstrząsnąć Kliczką.

Do czterech razy sztuka?

Mistrzostwo świata wagi ciężkiej uchodzi za najbardziej prestiżowe w świecie boksu. Do tej pory bezskutecznie o tytuł w królewskiej kategorii wagowej walczyli Andrzej Gołota (czterokrotnie, z Lennoksem Lewisem, Chrisem Byrdem, Johnem Ruizem i Lamonem Brewsterem), Albert Sosnowski i Tomasz Adamek. Najbliżej szczęścia był Gołota. "Endrju" zremisował z Byrdem i przegrał po dyskusyjnej decyzji sędziów z Ruizem. Sosnowski i Adamek byli, niestety, tylko tłem dla starszego z braci Kliczko.

Oby, naciągając słynne przysłowie, misja wywalczenia tytułu powiodła się czwartemu z polskich pretendentów i "Wiking" wrócił z Hamburga w glorii i chwale nowego mistrza świata.

Władimir Kliczko w początkach zawodowej kariery boksował nawet co tydzień. Ukrainiec ma na koncie 58 zwycięstw i trzy porażki. W sobotę zmierzy się w Hamburgu z Mariuszem Wachem, który jest niepokonany na profesjonalnych ringach 27-0. więcej

W sobotni wieczór Wach będzie mógł wszystko zyskać, a Kliczko wszystko stracić. Niespodziewane zwycięstwo zapewniłoby Polakowi nie tylko cenne pasy, ale i sportową nieśmiertelność i miejsce w gronie najwspanialszych sportowców naszego kraju. Przeszedłby również do historii jako ten, który przełamał panujący od lat monopol na wygrywanie braci Kliczko w wadze ciężkiej.

Szanse na takie rozstrzygnięcie są niewielkie, ale Wachowi należy dać szansę i liczyć na powtórkę z historii. Douglasowi i Rahmanowi nie dawano szans na zwycięstwo. Podobnie jak Janowiczowi w konfrontacji z Murray’em w Paryżu, Wojciechowi Fortunie na skoczni w Sapporo na olimpiadzie w 1972 roku, polskim piłkarzom na pokonanie Portugalii w październiku 2006 roku, czy naszym szczypiornistom na awans do finału mistrzostw świata w 2007 roku. Przed sobotnią galą w Hamburgu pozostaje uwierzyć w magię sportu i trzymać kciuki za Mariusza. On na pewno zrobi wszystko, żeby przywieźć mistrzowskie pasy do Polski. Pytanie, na ile to wystarczy?