Lucian Bute (31-1, 24 KO) przyznał, że w piątej odsłonie walki z Denisem Graczewem (12-1-1, 8 KO) był nieco zamroczony po jednym z ciosów rywala, ale wyciągnął wnioski z przegranego pojedynku z Carlem Frochem (29-2, 21 KO) i nie dał obijać się przy linach, tylko wyszedł na środek ringu, odpowiedział swoimi ciosami i w ten sposób przetrwał kryzys.
- W piątej trafił mnie mocnym prawym, ale wiedziałem, jak mam się zachować. W walce z Frochem zostawałem przy linach, kiedy on trafiał, ale tym razem reagowałem od razu i dawałem mu popalić. Nie stałem w miejscu - tłumaczy 32-letni Rumun.
Zwycięstwo przybliżyło Bute do marcowego rewanżu z Frochem. Pojedynek dojdzie do skutku, jeżeli Brytyjczyk wygra swoją walkę z Yusafem Mackiem (31-4-2, 17 KO).