FROCH O WALCE BUTE I REWANŻU

Adam Jarecki, www.skysports.com

2012-11-04

Wczoraj na gali w Montrealu udanie powrócił były mistrz IBF wagi super średniej, Lucian Bute (31-1, 24 KO). Rumun z kanadyjskim paszportem po dobrej walce zwyciężył jednogłośnie na punkty twardego Rosjanina, Denisa Graczewa (12-1-1, 8 KO). Jedyny pogromca Bute, Carl Froch (29-2, 21 KO) skomentował wczorajszą wygraną byłego oponenta i nie widział w niej nic nadzwyczajnego. "The Cobra" już dziś proponuje Bute rewanż za majową porażkę.

- Bądźmy szczerzy - to nie była najlepsza walka w wykonaniu Bute. Nie mamy jednak co się dziwić, w ostatnim pojedynku został zdewastowany właśnie przeze mnie, więc czego ludzie oczekiwali? Musi znów poczuć się pewnie, odnaleźć się w ringu. Myślę, że wczorajsza wygrana go wzmocniła. Zrobił to co było trzeba, zwyciężył i odbudował się. Myślę, że czas na nasz rewanż. Będzie mógł odzyskać tytuł, który jeszcze niedawno należał do niego i tym razem możemy spotkać się u niego, co z pewnością będzie atutem. Mój team liczy, że Bute podejmie rękawicę, a ja w Kanadzie zafunduję mu kolejną czasówkę - mówi jak zawsze pewny siebie Froch.

Froch otwarcie mówi o tym, że walki na wyjeździe nie są dla niego żadnym problemem, a co więcej - nie niosą za sobą dodatkowej presji, która często występuje przy walkach przed własną publiką.

- W Nottingham mam swoich kibiców, mam wszystko czego chcę. To dodaje sił, jednak jest też sporą presją. Walka z Bute była powrotem po porażce z Wardem, chciałem się znów pokazać i udało się. Teraz nie widzę problemu w tym, by wybrać się za Ocean. Boksowałem wiele razy na wyjeździe, to mnie nie przeraża, więc starcie w Montrealu jest jak najbardziej realne. Zbiłem go raz i będę pewny siebie przed ewentualnym rewanżem - zakończył Froch.