MORALES: TO MUSIAŁO SIĘ WYDARZYĆ...

Rene Umanzor, boxingscene.com

2012-10-27

Nie usłyszymy już Jima Lampleya krzyczącego do mikrofonu "Morales wins the trade!". Pochodzący z Tijuany "El Terrible" zostanie zapamiętany jako ulubieniec kibiców, pierwszy w historii meksykański mistrz świata czterech dywizji i jeden z najlepszych bokserów w dziejach tego walecznego narodu. W ubiegłym tygodniu 36-letni Erik Morales (52-9, 36 KO) przegrał przez nokaut z mocno bijącym zunifikowanym championem kategorii junior półśredniej - Dannym Garcią (25-0, 16 KO) i po tej porażce zdał sobie sprawę, że jego czas bezpowrotnie minął.

- Jestem zadowolony z tego, co udało mi się osiągnąć w ringu. Nie muszę niczego udowadniać. Wiem, że tamten moment był smutny, ale to musiało się wydarzyć, bo w innym przypadku nie zrozumiałbym, że to już koniec. Teraz wiem, że moje ciało nie może rywalizować na najwyższym poziomie - oświadczył Morales.

- Moja kariera jest skończona, to fakt. Wieszam rękawice na kołku. Nie wiem jeszcze, czy pożegnam się z kibicami w Tijuanie, czy odejdę bez tego. Wszystko będzie zależeć od tego, jak będę się czuł. Chcę zmierzyć się z kimś mojego pokroju w walce, którą mogę wygrać. Chcę, żeby ludzie w Tijuanie zobaczyli mnie jeszcze raz. Jestem zadowolony z przebiegu mojej kariery. Mam satysfakcję i wiele wspaniałych wspomnień, niezapomnianych przeżyć. Jestem pierwszym w historii Meksyku mistrzem świata czterech kategorii wagowych, nikt mi tego nie odbierze - kończy legendarny "El Terrible".

W tym miejscu polecamy młodszym kibicom jego trylogie z Marco Antonio Barrerą i Mannym Pacquiao oraz starcia z Danielem Zaragozą, Jesusem Chavezem, Davidem Diazem i Marcosem Maidaną, choć tak naprawdę Morales był jednym z tych wspaniałych bokserów, których zawsze świetnie oglądało się w ringu...