CANO: PEWNIE NIE CHCĄ REWANŻU...

Bill Emes, boxingscene.com

2012-10-22

Choć już pierwsze minuty walki potwierdziły, że Pablo Cesar Cano (25-2-1, 19 KO) jest posiadaczem niezwykle delikatnej skóry i prawdopodobnie w każdym poważnym pojedynku będzie obficie krwawił, młody Meksykanin ani przez chwilę nie myślał o poddaniu i sprawił Paulowi Malignaggiemu (32-4, 7 KO) ogromne problemy, doprowadzając go nawet do liczenia i będąc bliski sprawienia sensacji na gali w Barclays Center.

Ostatecznie Cano przegrał niejednogłośnie na punkty, ale zdecydowana większość ekspertów widziała jego zwycięstwo. 23-letni pięściarz nie kryje, że chętnie powetuje sobie tę wątpliwą porażkę, ale nie spodziewa się, by obóz "Magika" miał dać mu rewanż.

- Sądziłem, że zrobiłem więcej i to mi należała się wygrana, ale nie dali mi jej. Uważałem, że już przed nokdaunem wyszedłem na prowadzenie. Narożnik radził mi, żebym był agresywny, bo walka mogła zostać zatrzymana z powodu rozcięcia. Dla mnie kontuzja nie była problemem, walczyłem dalej. Chętnie wezmę na nim rewanż, ale jego ludzie pewnie nie będą chcieli do tego doprowadzić - powiedział Cano.