PO WIELICZCE CZAS NA WIELKIE WALKI

Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy

2012-10-15

Mało efektownie, ale skutecznie - Paweł Głażewski (18-1, 4 KO) wygrał z Sofiane Sebihim (19-3, 13 KO). Zdaniem sędziów - bezdyskusyjnie.

Pojedynek wieczoru o pas międzynarodowego mistrza Polski gali boksu zawodowego w kopalni soli w Wieliczce nie był porywającym widowiskiem, choć jego początek zwiastował duże emocje. 30-letni pięściarz z Białegostoku odważnie zaatakował już w pierwszej odsłonie. Zapędził rywala do narożnika i próbował wygrać przed czasem. W drugiej rundzie wydawało się, że jest na dobrej drodze do realizacji tego planu. Reprezentujący Szwajcarię 33-latek z Algierii był liczony przez sędziego, lecz nie przechodził głębokiego kryzysu. Potwierdziło się to jeszcze w tym samym starciu, gdy to Głażewski znalazł się na deskach po przyjęciu mocnego prawego sierpowego. – Dałem się zaskoczyć, tego uderzenia nawet nie widziałem. Mocno zamroczony jednak nie byłem, dlatego bez większych problemów mogłem kontynuować pojedynek – powiedział po walce Głażewski.

Było chaotycznie

Od kolejnej odsłony nasz zawodnik już tak bardzo nie ryzykował. Skupił się na obronie, czekał na akcje Sebihiego i starał się skutecznie kontrować. Do końca walki żaden z rywali nie osiągnął wyraźnej przewagi. Wiele rund było wyrównanych, jednak po dziesiątej na kartach sędziów Polak wygrał zdecydowanie – 98:94, 99:92 i 100:91. – Nie było łatwo, ale tylko dzięki takim walkom mogę coś osiągnąć w tej dyscyplinie. Uważam, że z wyjątkiem drugiej rundy wszystkie można było zapisać na moje konto. Boksuje się tak, jak pozwala przeciwnik. Moim zdaniem to głównie z uwagi na jego chaotyczny styl walka nie była widowiskowa. Ogólnie swój występ oceniam pozytywnie, ale wiem też, że mam jeszcze nad czym pracować – przyznaje zawodnik grupy Babilon Promotion.

Więcej w poniedziałkowym "Przeglądzie Sportowym"!